14.08.2016

rozdział szesnasty

  Nie mogłam spać, więc od godziny piątej nad ranem byłam na nogach. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w sportowe cichy i zrobiłam lekki makijaż. Włosy spięłam w kitkę i byłam gotowa. Chciałam wyglądać naturalnie.
  Posprzątałam w domu i postanowiłam pójść na zakupy. Po mamę pojedziemy dopiero później, a wypada mieć coś w lodówce. Przez ostatnie dni głównie coś zamawiałam, bo nie miałam ochoty gotować, ale teraz będę musiała. W końcu będę miała dla kogo.
  Koło godziny dziesiątej miałam już wszystko zrobione i zaczynałam panikować. Bałam się, że mama się zorientuje, że coś wyjdzie nie tak.. Nie chciałam tego. Miałam z Isco problemy, ale cały czas wierzyłam, że uda nam się dogadać. Może właśnie teraz, kiedy wróci do domu? To byłoby idealne wyjście dla nas.
  Przed trzynastą do domu wrócił Alarcon. Odstawił swoje rzeczy do sypialni i w ciszy zjadł obiad, który wcześniej przygotowałam. Nie odzywał się, więc i ja postanowiłam siedzieć cicho. Usadowiłam się na kanapie w salonie przed TV i czekałam aż będzie gotowy do wyjścia. Mama miała być po 14 na lotnisku.
  - Możemy już jechać, jeśli chcesz - w końcu wypowiedział kilka słów. Lekko się do mnie uśmiechnął i wyciągnął w moją stronę dłoń, którą od razu złapałam. Nie spodziewałam się tego po nim, ale może przemyślał kilka rzeczy i zdał sobie sprawę, że przesadził.
  - Dobrze. Nie chce, aby mama na nas czekała.
  - To chodźmy - powiedział i wspólnie wyszliśmy z domu. Zamknął drzwi i ruszyliśmy w stronę podjazdu, gdzie czekał na nas samochód. Francisco otworzył mi drzwi i zaczekał aż wsiądę, by później je zamknąć. Następnie obszedł samochód i zajął miejsce za kierownicą. - Miałem ci wcześniej powiedzieć, ale zupełnie zapomniałem.. Carol wylądowała w szpitalu.
  - Jak to?! - wystraszyłam się. Szybko wyjęłam swój telefon z kieszeni i wybrałam numer blondynki.
  - Hej, ale spokojnie.. Wszystko z nią w porządku. To tylko jakieś badania - dodał ze śmiechem.
  - Nic mi nie mówiła.
  - Bo to nic takiego. Przynajmniej tak mówił Jese - powiedział i wyjechał na główną ulicę. Piłkarz skupił się na drodze, a ja postanowiłam napisać do Carol. Faceci czasem różne rzeczy gadają, a ja musiałam być pewna, że u niej i małej wszystko jest dobrze. Odpisała po kilkunastu sekundach, że mam się nie martwić, bo wszystko gra. Od razu się uspokoiłam. - I co? - zapytał po chwili Francisco.
  - Miałeś rację. To tylko jakieś dodatkowe badania.
  - Ale i tak musiałaś się sama dowiedzieć, co? - zaśmiał się pod nosem. - Kobiety - dodał ciszej, a ja trzepnęłam go za to w ramię. Wydawało mi się, że teraz jest między nami dobrze i chciałabym, aby było tak już zawsze, ale gdzieś tam w środku wiedziałam, że nie wszystko jest wyjaśnione i czeka mnie z Alarconem bardzo długa rozmowa.
  - Denerwuje się tym przyjazdem mamy - powiedziałam cicho.
  - Myślałem, że się cieszysz, że przyjeżdża. Zawsze byłyście blisko.
  - Właśnie dlatego się boję - prychnęłam pod nosem. - On zauważy, że coś jest nie tak i będzie węszyć.
  - Nie ma co się martwić, bo wszystko jest w jak najlepszym porządku - odparł, posyłając mi szeroki uśmiech. Odwzajemniłam go i odwróciłam się w stronę szyby, bo nie miałam ochoty na dalszą konwersacje. Nie miałam już na to sił. - Lili, jesteśmy już na miejscu - usłyszałam kilka minut później. Skinęłam głową i obydwoje wyszliśmy z samochodu. Skierowaliśmy się do środka i czekaliśmy na mamę, która lada chwila miała tu być.

  Godzinę później całą trójką byliśmy już w domu. Mama razem z Isco usiedli przy stole i rozmawiali, a ja zabrałam się za podgrzanie obiadu, który wcześniej przygotowałam. Przez cały ten czas zerkałam w ich stronę i wsłuchiwałam się w to, co mówią. Mama wypytywała się o każdy szczegół, a Isco grzecznie odpowiadał i był niezwykle miły, co w ostatnich dniach jest cudem.
  - Lili, mama się pyta kiedy ślub - usłyszałam jego śmiech. Spojrzałam w ich stronę i posłałam im lekki uśmiech, bo na nic więcej nie było mnie stać. Nie chciałam brnąć w jeszcze większe kłamstwa.
  - Po minie widać, że jeszcze o tym nie myślała - mama również się zaśmiała. Czułam na sobie cały czas wzrok Alarcona i atmosfera zaczęła gęstnieć.
  - Po prostu mamy jeszcze czas - mruknęłam cicho. 
  - Przecież nikt was do niczego nie zmusza - sytuację zaczęła ratować mama, która zauważyła, że coś jest nie tak. Mam nadzieje, że odbierze to tak, że na dziecko i ślub jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie.
  - To może zmieńmy temat - powiedział szybko Isco.
  - Może lepiej zacznijmy jeść - położyłam na stole półmiski z jedzeniem i sama usiadłam na krześle obok Isco. Nałożyliśmy sobie na talerze i jedliśmy w ciszy. Ta cisza wprowadzała jeszcze gorszą atmosferę niż nasza rozmowa przed chwilą. Czułam się głupio, bo mama na pewno zauważyła, że coś jest nie tak.
  - Wiecie co.. Ja pójdę się położyć, bo jestem zmęczona po locie.
  - Pewnie - posłałam jej lekki uśmiech, a mama wstała od stołu i ruszyła schodami do swojego pokoju. Ja również wstałam i zaczęłam sprzątać brudne naczynia.
  - Czy to jest właśnie ten moment, kiedy powinienem ci pomóc? - usłyszałam głos Isco.
  - Obawiam się, że to jest właśnie ten moment, Alarcon.
  - Więc niech będzie - powiedział i wstał. On zabrał się za zmywanie, a ja wycierałam mokre naczynia. Robiliśmy to w ciszy, która wcale mi nie przeszkadzała. Najważniejsze, że był obok mnie i się nie kłóciliśmy. Dwadzieścia minut później było już czysto i postanowiliśmy pójść na małą sieste.

  Leżałam wtulona w ramiona Alarona i patrzyłam jak jego klatka piersiowa unosi się i upada. Piłkarz słodko spał, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, bo właśnie tego mi brakowało. Jego obecność wystarczyła, abym mogła czuć się szczęśliwa. Isco mocniej mnie do siebie przygarnął i poczułam jego usta na swoich.
  - Kocham cię - wyszeptał pomiędzy pocałunkami. Zamruczałam cicho i pogłaskałam go po zarośniętym policzku. - I przepraszam za to wcześniej. Zachowałem się jak rozkapryszony dzieciak i nie zdawałem sobie sprawy, że cię tym ranie.
  -Było minęło - uśmiechnęłam się blado.
  - Nieprawda - pokręcił przecząco głową. - Widziałem jaka byłaś dzisiaj smutna przy mamie. To wszystko moja wina, bo byłem zazdrosny o jakiegoś dupka.
  - Teraz przynajmniej wiesz, że nic mnie z nim nie łączyło.
  - Jestem tego pewien - uśmiechnął się.
  - Cieszę się - powiedziałam, cmokając go szybko w usta. Alarcon wykorzystał to i wsunął swoje dłonie pod moją koszulkę, a następnie szybkim ruchem położył mnie na plecach. Zawisł nade mną i zachłannie wpił się w moje usta. - Isco, mama jest obok..
  - I co z tego? - zaśmiał się cicho, wkładając kosmyk moivh włosów za ucho. - Mnie to nie przeszkadza - dodał po chwili. Od razu oberwał za to po głowie.
  - Mieliśmy pokazać mamie miasto.
  - Przecież jeszcze nie wyjeżdża.. - mruknął ze śmiechem Alarcon. Znów zamknął mi usta pocałunkiem i tym razem już nie protestowałam. Delikatnie zjechał pocałunkami w dół na szyję, a następnie dekolt. Zachichotałam cicho, bo jego zarost zaczął mnie łaskotać. On uśmiechnął się pod nosem, ale nie zrezygnował z swojej wędrówki po moim ciele. Ja nie pozostałam mu dłużna i wsunęłam dłonie pod jego koszulkę. Te kilka dni rozłąki naprawdę na nas podziało, bo teraz czułam się w jak transie. Pragnęłam go, jak jeszcze nikogo innego.

_ _ _

Przepraszam, że tak krótko. I że musieliście tak długo czekać. Nie powinnam tyle razy zwalać wszystko na moją pracę, ale.. Akurat taka jest prawda :) Przygotowania do sezonu ruszyły, to było sporo pracy :)

Trzymajcie dziś kciuki za Czerwone Diabły!


7 komentarzy:

  1. NARESZCIE JEST OKEJ *fangirluje* tyle na to czekałam!! <3 jeszcze żeby ten stan się utrzymał...
    oj tam, ważne, że jeszcze o nas pamiętasz!
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To nic, że krótkie! Ważne, że jest :D
    Tak właśnie myślałam, że przez to udawanie Isco zmięknie i w końcu zmądrzeje! Oni są tacy słodcy :D
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie wiedzieć, że znów żyją w zgodzie i miłości ;D ahh..
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cierpliwie czekałam i się doczekałam! Jak się cieszę, że Isco poszedł po rozum do głowy, przemyślał wszystko i pojął, że to nie było tak, jak sobie wymyślił. Oni muszą być razem, bo są cudowną parą ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz jak mnie ucieszyło zaproszenie na kolejny rozdział tutaj! :D
    Tęskniłam! ♥ Ale rozumiem, praca - rzecz ważna. :)
    Rozdział? Faktycznie krótki, ale za to jak fantastyczny! :D
    Cieszę się, że między naszą dwójką zaczęło się wszystko układać. :) Widać, ze się kochają i że bez siebie jest im ciężko. :)
    Ach te mamy... Mamy i ich dopytywanki o ślub itd. :D Chyba już taki ich urok, co? :p
    Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie szło ku dobremu. :)
    Z niecierpliwością czekam na następny. ^^
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No i pięknie. <3 Mnie się podoba, nawet bardzo, bardzo. *0*
    Tak ma zostać. Nie można, NIE (!) ich rozdzielać. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem :)
    Fantastyczny rozdział!
    Ogromnie się cieszę, że Isco wszystko zrozumiał i pogodzili się z Lili.
    Przecież oni tworzą świetną parę!
    Przynajmniej już nie będą musieli udawać przed jej mamą :D
    Do następnego!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams