17.05.2016

rozdział czternasty

  Kilka dni później po wizycie Isco w Londynie byłam już spakowana i gotowa do przeprowadzki do Hiszpanii. Mamie udało się mnie przekonać, że możemy się rozdzielić i wszystko będzie dobrze. Musiałam się poddać, bo inaczej byłyby niepotrzebne kłótnie.
  Właśnie jechałam taksówką na lotnisko razem z rodzicielką, która miała lekko zaszklone oczy. Ja również.
  - Mamo, tylko nie płacz.. - szepnęłam w jej stronę, a ona lekko się uśmiechnęła. Spojrzała na mnie swoimi wielkimi oczami i pogłaskała mnie po policzku. Biła od niej matczyna miłość.
  - Jak urodzisz dzieci to zrozumiesz.
  - Isco chce piątkę! - zaśmiałam się cicho, a ona ponownie na mnie spojrzała ze zdziwieniem. - No co? Wszystko już ma zaplanowane!
  - To naprawdę fajny chłopak. Rozmawiałam z nim i on ma naprawdę poważne plany względem ciebie - uśmiechnęła się szeroko.
  - Wiem. Jestem z nim taka szczęśliwa.
  - A nie chciałaś mnie wcześniej słuchać.. Mówiłam ci, że masz z nim porozmawiać. Antonio zrozumiał, bo widział, że się kochacie.
  - To tak, ale wiesz jak to było. Nie powinniśmy się tak zachować - wzruszyłam ramionami, a ona pokiwała głową ze zrozumieniem. - Nie chciałam skrzywić Antonio, ale po prostu się zakochałam.
  - I na lepsze wam to wyszło - zaśmiała się cicho. To akurat prawda. Ja teraz jestem z Franscisco i planujemy wspólną przyszłość, a jego starszy brat już niedługo zostanie ojcem oraz ożeni się z Wiolą. Cieszę się, że tak to wszystko się potoczyło.
  - Jesteśmy już na miejscu - zakomunikował kierowca. Wyszedł z samochodu i wyciągnął moje walizki z bagażnika, a mama uszykowała pieniądze do zapłaty. Pożegnałyśmy się z nim i skierowałyśmy w stronę ogromnego wejścia na lotnisko.
  - Czas się pożegnać - mruknęłam smutno i mocno ją przytuliłam. Stałyśmy tak dobre kilka minut w ciszy, bo słowa nie były tu potrzebne. Już nie raz wyjeżdżałam, ale nigdy nie byłyśmy w innym kraju. Zawsze ona zostawała w Maladze, a ja jechałam tylko do stolicy. To nie było tak długo.
  - Zadzwoń, jak będziesz na miejscu - powiedziała, lekko się uśmiechając. Ucałowałam ją w policzek i pokiwałam głową na znak zrozumienia. Jeszcze raz się przytuliłyśmy i odeszłam w stronę odprawy. Dłonią starłam kilka łez, które popłynęły po moim policzku. Ciężko było mi wyjeżdżać, ale moja tęsknota za Isco była zbyt duża. Jednak teraz będę tęsknić za mamą.
  Lot minął mi bardzo szybko, bo na trochę przysnęłam. Obudził mnie głos stewardessy, która zakomunikowała przez mikrofon, że mamy zapiąć pasy, bo zaraz będziemy lądować. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, bo uświadomiłam sobie, że jeszcze chwila i będę w ramionach piłkarza. Jeszcze tylko kilkanaście minut i znów będziemy razem..

  Rozpakowywałam właśnie swoje rzeczy do ogromnej garderoby Isco i słuchałam piosenek El Barrio. To ulubiony zespół Alarcona i na okrągło puszcza ich piosenki. Ja też ich lubię, więc ani trochę mi to nie przeszkadza. Czuje na swoich biodrach dłonie piłkarza i mimowolnie się uśmiecham. Brakowało mi jego dotyku, zapachu.. W zadzie to wszystkiego, co jest z nim związane.
  - Jesteś głodna? Jeśli tak, to od razu zmykam do kuchni coś upichcić.
  - Tylko nie spal nas, dobrze? - zaśmiałam się, a on cmoknął mnie w szyję.
  - Wypraszam sobie - rzucił ze śmiechem i puścił mnie, abym w spokoju mogła dokończyć układać swoje rzeczy w szafie. - Masz małą godzinkę, a później zapraszam na kolacje do salonu.
  - Tak jest, szefie! - zasalutowałam, a on zniknął za drzwiami. Rozpakowałam ostatnie rzeczy i postanowiłam się odświeżyć przed kolacją. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam w wygodne dresy. Nie miałam ochoty się stroić, bo to to zwykła kolacja w domu, a na dodatek wiem, że nie muszę tego robić. Isco uwielbia mnie nawet w takim wydaniu.
  Z uśmiechem na twarzy skierowałam się schodami na dół, ale nie czułam żadnego zapachu jedzenia. Może Alarcon zdecydował się coś zamówić? Na pewno! To takie w jego stylu. Pewnie coś mu nie wyszło i wolał zamówić. Zauważyłam, że siedzi na kanapie i przegląda jakieś kartki lub zdjęcia. Z tej odległości nie widzę dokładnie, więc podeszłam bliżej.
  - Co tam masz? - zapytałam z uśmiechem, siadając blisko niego. Isco spogląda na mnie i widzę, że coś jest nie tak. W jego oczach nie ma już tej miłości oraz czułości, która biła od naszego spotkania.
  - Możesz mi to wytłumaczyć? - przekazuje mi kolorowe zdjęcia. Otwieram usta, bo nie tego się spodziewałam! Na zdjęciach jestem razem z moim szefem, który mnie obejmuje i próbuje pocałować.
  - Skąd to masz?
  - Nie ważne skąd! Ważne, że mam, Lili - wstał z swojego miejsca i zaczyna nerwowo chodzić po salonie.
  - Czy ty mnie o coś podejrzewasz?
  - Mówiłaś, że to twój szef, a nie kochanek! Ja latałem za tobą jak głupi.. - prychnął pod nosem zły. - Za to ty świetnie się bawiłaś w Londynie! Boże, ale ja jestem głupi!
  - Nie mów tak. Przecież to tylko zdjęcia, które o niczym nie świadczą! Nie byłam z nim!
  - I ja mam w to uwierzyć? Widziałem jak się wtedy do ciebie dostawiał - krzyczał. Rozumiałam jego zachowanie, ale nie chciałam się kłócić. Dla mnie te zdjęcia nie miały żadnego znaczenia, ale Alarcon był naprawdę wkurzony.
  - Uspokój się, proszę..
  - Wychodzę - powiedział po chwili ciszy. Narzucił na siebie bluzę, założył buty i wyszedł, trzaskając mocno drzwiami. Westchnęłam cicho i odszukałam swój telefon, by wybrać numer Isco. Musiałam go sprowadzić ponownie do domu, aby to wszystko wyjaśnić, bo inaczej nie da mi to spokoju. Nie chce spędzić pierwszej nocy bez niego..

  Obudziłam się kilka minut po trzeciej na kanapie w salonie. W domu panowała cisza, więc przypuszczałam, że Francisco nie wrócił, chociaż wydzwaniałam do niego co kilka minut. Na końcu wyłączył telefon i już nic nie mogłam zrobić. Nie chciałam wydzwaniać po jego znajomych, ale Carol dała mi znać, że przyjechał do Jese. Dlatego udało mi się jakoś zasnąć, bo inaczej bym się martwiła.
  Przykryłam się szczelniej kocem i postanowiłam ponownie skontaktować się z Isco. Numer był już aktywny, więc musiał włączył telefon. Dzwoniłam tak długo aż w końcu odebrał.
  - Halo? - usłyszałam jego zaspany głos. Poczułam w swoim brzuchu przysłowiowe motylki w brzuchu i mimowolnie się uśmiechnęłam. To był dobry znak.
  - Kiedy masz zamiar wrócić do domu?
  - Nie wiem - odpowiedział chłodno, jednak ani trochę mnie to nie zraziło. Znam go i wiem, że jest zły, ale musimy sobie z tym poradzić.
  - Tęsknię za tobą.. - wyszeptałam. W odpowiedzi usłyszałam tylko jego westchnięcie. - Isco, proszę cię, abyś wrócił do domu. Wszystko ci wyjaśnię i porozmawiamy.
  - I mam uwierzyć, że powiesz mi prawdę? Że mnie nie okłamujesz? Tak samo jak my okłamywaliśmy Antonio? - zapytał, a mnie zatkało. Nie w takim facecie się zakochałam. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, więc po prostu się rozłączyłam. W moich oczach pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po moich policzkach. Nie potrafiłam tego zahamować, bo słowa Isco zabolały. Może miał racje.. Jednak i tak nie powinien tego mówić, bo ja nigdy bym go nie okłamała.
  Znów sięgnęłam po telefon i wybrałam numer przyjaciółki. Był środek nocy, ale musiałam z kimś porozmawiać, a blondynka była najodpowiedniejszą osobą. Na dodatek wiem, że ostatnio cierpli na bezsenność.
  - Lili, co się dzieje? Czemu nie śpisz? - usłyszałam jej szept po jednym sygnale. Tak jak myślałam, znów nie mogła spać.
  - Rozmawiałam z Isco.
  - I? Przecież on śpi u nas na kanapie.
  - Powiedział kilka słów za dużo. Zasugerował, że mogło mnie coś łączyć z szefem i go okłamuje, bo przecież okłamywałam też Antonio.
  - Żartujesz?! Co za idiota! Zaraz go stąd wykurzę!
  - Carol, proszę, uspokój się. Nie możesz się teraz denerwować, pamiętasz? - zapytałam cicho, a ona westchnęła.
  - Masz rację. Ale jak on mógł tak powiedzieć? No jak?
  - Faceci to idioci.
  - Prawda, a na dodatek trochę dziś wypił z Jese. Wiesz, że nie lubię, jak to robią - jęknęła do słuchawki.
  - Tym razem to było z mojej winy. Przepraszam za to.
  - Ty? To oni jutro będą przepraszać!
  - Wiem, że im nie odpuścisz - zaśmiałam się cicho. Już wyobrażałam sobie co przygotowała dla nich Carol. Na pewno da im nieźle popalić w swoim stylu.
  - Nie przejmuj się nim, dobrze? On jest o ciebie bardzo zazdrosny i już dawno temu powiedział mi, że nie ma zamiaru się dzielić się tobą z nikim.
  - Gdyby został w domu i chciał spokojnie porozmawiać, to znałby prawdę. Wiedziałby, że nikogo nie miałam w Londynie - powiedziałam.
  - Ja to wiem, a on nie. Przesadził i jestem pewna, że jutro będzie przepraszał z podkulonym ogonem.
  - Teraz to ja go nie chce widzieć.
  - Do rana ci przejdzie i jemu też. Idź się połóż, a ja już rano z nim porozmawiam, więc nie masz się czym martwić.
  - Jesteś naszym aniołem stróżem, wiesz? - uśmiechnęłam się sama do siebie.
  - Od tego są przyjaciele. Dobranoc, Lili.
  - Dobranoc, Carol - pożegnałam się i nadusiłam czerwoną słuchawkę. Odstawiłam telefon na szklany stolik i wtuliłam w małą podusię. Byłam tak zmęczona, że oczy same się kleiły i nie miałam nawet siły myśleć o tym wszystkim. Musiałam posłuchać blondynki i mieć nadzieje, że niedługo wszystko sobie z Isco wyjaśnimy. Tak musi być i koniec. 

_ _ _

Co do rozdziału.. Nie mogło być aż tak słodko, prawda? Szef namieszał :)) 
Znów muszę Was przeprosić, że dodaje notkę tak późno, ale.. W życiu czasem dzieją się rzeczy, o których nawet nie myślimy. Niestety nie zawsze jest pięknie i kolorowo. Myślę, że wszyscy dobrze o tym wiemy :)

Do następnego!

PS. ISCO JEST W SZEROKIEJ KADRZE HISZPANII. TRZYMAJCIE KCIUKI, ABY POJECHAŁ NA EURO 2016! 

PS.2. JAK GO NIE KOCHAĆ? <3


12 komentarzy:

  1. Faceci to jednak durne stworzenia... Najlepiej się zapić i po problemie, a my jak głupie się martwimy.
    Isco faktycznie przesadził, ale to powiedział.. Teraz jestem ciekawa jak to będą naprawiać!
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A już się ucieszyłam, że będzie pięknie i słodko..
    Zgadzam się z koleżanką wyżej - faceci to durne stworzenia, niestety..
    Jestem ciekawa kolejnego rozdziału, rozmowy Isco z Lili i wszelakich wyjaśnień.
    Do następnego! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu, no tym to Isco mnie zdenerwował... dlaczego nie uwierzył Lili, tylko tym durnym zdjęciom? ten szef... brak mi słów na tego typa, eh :<
    za ten świetny rozdział wybaczę Ci tę przerwę!! liczę, że...że wszystko jednak się układa u Ciebie ;) czekam na kolejny;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Faceci są jednak beznadziejni. -.-
    Tłumacz im, ale NIE. Oni wiedzą lepiej. Zawsze. Nawet w prawdę nie wierzą, jak teraz Isco...
    UGH!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj, kochana!
    Jestem i ja! Mimo tego, że jestem dziewczyna, to rozumiem Isco. Tak tryb nielubienia Lili się włączył xD
    Co prawda chłopak powiedział troche słów za dużo, ale mimo tego, że dziewczyna go nie oklamala, to trochę w tym prawdy było. W końcu oboje byli nie fair wcześniej...
    Czekam na next.

    Pozdrawiam,
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  6. Ahh ten temperament u Isco ;D Bardzo fajny rozdział :) czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem :)
    Wow! Isco to bardzo zazdrosny facet. Mam nadzieję, że wytłumaczą sobie wszystko z Lili i sobie nawzajem wybaczą.
    Podkreślę to jeszcze raz. Uwielbiam Carol! Fantastyczna dziewczyna! Fajnie, że Lili ma taką cudowną przyjaciółkę!
    Do następnego!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłoby zbyt pięknie, jakbyś nie namieszała. I to jeszcze w taki sposób. Huh, Isco musi uwierzyć, a ten cały szef... dupek totalny, a zdjęcia czasem o niczym nie świadczą.

    OdpowiedzUsuń
  9. Isco i szef Lili mnie strasznie zdenerwowali. Szef dlatego, że zapewne to on wysłał te zdjęcia, a Isco, że tak pochopnie wszystko ocenia i nie chciał nawet wysłuchać Lili. A później jeszcze powiedział ciut za dużo... Mam jednak nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią i będzie znowu sielanka, bo jednak w tym opowiadaniu to ja Sielankę lubię. ;)
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć Kochana! :)
    Rozdział jak zawsze powalił mnie na kolana. ♥
    Isco swoim zachowaniem nieco podniósł mi temperaturę... Wierzyć zdjęciom zamiast słowu swojej partnerki? Z jednej strony to słodkie, że jest zazdrosny o Lili, ale nie przesadzajmy. Taka chora zazdrość nie wnosi niczego dobrego do związku. Przesadził.
    Jednakże ten szef też ma tupet! Chryste, jakim trzeba być gburem, potworem i prostakiem! :/
    Mam nadzieję, że sobie wszystko się wyjaśni. :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! :)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Melduję się jako nowa czytelniczka :)
    Nadrobiłam te 14 rozdziałów i tak sobie pomyślałam, że trochę to zbyt idealne żeby wszyscy byli szczęśliwi po takich uczuciowo-rodzinnych zawirowaniach. No i proszę. Do akcji wkroczył szef. Nie rozumiem jakim prostakiem trzeba być aby w taki sposób ingerować w czyjeś szczęście. Jeśli chodzi o Isco to w pewnym stopniu rozumiem jego zdenerwowanie, ale sposób w jaki ową złość uzewnętrznił jest szczeniacki. Miał pretensje do Lili, że nie porozmawiała z nim przed wyjazdem z Hiszpanii, a sam zdecydował się przysłowiowo tupnąć nogą i wyjść z domu. Tym bardziej, że nawet jeśli coś by ją z tym facetem łączyło to byłoby zanim zeszła się z Isco, więc pod zdradę to raczej nie podchodzi. Z drugiej strony, żeby nie czynić z Alarcona jedynego winowajcy, należy zaznaczyć, że główna bohaterka sama zapracowała sobie na taki brak zaufania. Wskakiwanie komuś do łóżka będąc w związku z innym facetem o czymś świadczy. Nic dziwnego, że Isco boi się, że zostanie zdradzony skoro wie w jaki sposób zaczął się ich zwiazek. Mimo wszystko mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnią ;) Czekam na następny! :*
    PS Jeśli miałabyś trochę czasu i chęci to zapraszam Cię do siebie -> jak-w-bajce.blogspot.com
    Nie chcę robić spamu, dlatego tak napomykam o tym tylko na końcu komentarza. Zaniedbałam trochę to miejsce i chciałabym je znów trochę ożywić ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Faceci są chorzy. Tyle w temacie.

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams