21.04.2016

rozdział trzynasty

  Lot do Londynu dłużył mi się niemiłosiernie. Może dlatego, że wcale nie chciałam wracać? Przez bite pół godziny żegnałam się na lotnisku z piłkarzem i nie mogliśmy się rozstać. Ciężko było mi go zostawiać, ale musiałam. Wszyscy na mnie czekali w Anglii.
  Z lotniska odebrała mnie mama, która od razu zauważyła, że coś się stało, bo według niej cała promieniałam. Nie chciałam nic mówić w samochodzie, więc postanowiłam, że jak wrócimy do domu to wszystko jej opowiem. W mieszkaniu byłyśmy kilka minut po czwartej rano. Jednak nie miałam ochoty spać, dlatego wgramoliłam się do łóżka mamy i po chwili poczułam jak przygarnia mnie do siebie.
  - To teraz mogę dowiedzieć co się stało? - zapytała, zaczynając przeczesywać moje włosy.
  - Zeszłam się z Isco - postanowiłam powiedzieć od razu. Przez chwilę milczała, ale była pewna, że nie jest na mnie zła. Sama namawiała mnie, abym z nim porozmawiała.
  - Cieszę się twoim szczęściem - powiedziała radośnie, całując mnie w czoło. - Miałam nadzieje, że się spotkacie i na spokojnie porozmawiacie. Jednak nie sądziłam, że tak szybko się za ciebie zabierze - zaśmiała się cicho.
  - Przy wszystkim pomagała mu Carol.
  - To taka świetna dziewczyna. Jak się czuje? Wszystko w porządku z maleństwem?
  - Tak - pokiwałam twierdząco głową. - Cała trójka czeka na szczęśliwe rozwiązanie. Ciocia oczywiście też nie może się doczekać.
  - Lili, a ty chcesz wrócić do Madrytu? - zapytała. Właśnie tego pytania najbardziej się obawiałam. Bo co ja miałam powiedzieć? Oczywiście, że chciałam. Chciałam być blisko Isco i nie marnować więcej czasu, ale wszystko zależy od mamy. Nie chce jej tutaj zostawiać samej. Nie po tym wszystkim, co dla mnie zrobiła.
  - Nie wiem, mamo. A ty? Chciałabyś wrócić do Hiszpanii?
  - Nie patrz na mnie. Ja chce tylko twojego szczęścia - odparła cicho. Znałam ją na tyle dobrze, aby poznać po głosie, że wolałaby zostać tutaj. Teraz będzie naciskać, abym wracała do Madrytu, ale bez niej jest to niemożliwe. Dlatego zostaniemy tutaj.
  - Jeśli miałabym się przeprowadzić, to tylko z tobą. Ja cię tutaj nie zostawię samej - usiadłam obok niej i mocno ją przytuliłam. - Porozmawiam z Isco i wszystko mu wytłumaczę. On zrozumie.
  - Wiem, ale związek na odległość jest bezsensu, Lili. Musisz tam zamieszkać.
  - Jutro o tym porozmawiamy, dobrze? Teraz powinnyśmy iść spać - uśmiechnęłam się lekko, a ona pokiwała twierdząco głową. Ucałowałam ją w czoło na dobranoc i ruszyłam w stronę swojego pokoju. Nie byłam śpiąca, ale nie chciałam już ciągnąć tej rozmowy. Ani ja, ani mama nie zmienimy zdania i tak będziemy się sprzeczać. A to jest nam zupełnie niepotrzebne.

  Przez następne tygodnie skupiałam się na pracy. Szef cały czas zasypywał mnie nowymi obowiązki, z których musiałam się wywiązywać. Dodatkowo cały czas zapraszał mnie na kolacje lub do kina. Odmawiałam grzecznie, ale on nie przyjmował odmowy. Mówił, że wiedział, że jak polecę do Hiszpanii, to nie będę się chciała z nim widywać. Nie rozumiałam jego pretensji, bo spotkaliśmy się raptem kilka razy po pracy i nic między nami się nie wydarzyło. Teraz przez to wszystko zaczynałam mieć problemy w pracy.
  Wybiła godzina siedemnasta, a ja nadal tkwiłam w biurze. Musiałam skończyć umowy, ale jakoś nie mogłam się do tego zabrać. Myślami ciągle wracać do Alarcona, za którym bardzo tęskniłam. Chciałam, aby był obok, ale niestety było to niemożliwe. Oboje pracujemy i musimy wypełniać nasze obowiązki.
  - Lili, koniec na dziś - powiedziała Katherine, wchodząc do biura. Czekała już na mnie z torebką i plastikowym kubkiem z kawą. - Dziś się przejdziemy, co? Mam dosyć taksówek.
  - Skoro chcesz - zaśmiałam się, wyłączając służbowy komputer. Kat miała racje. Dosyć tej pracy na dziś, bo jutro też jest dzień. - Możemy iść - powiedziałam, wstając i zabierając swoją torebkę. Narzuciłam na siebie marynarkę i ruszyłam za nią. Podała mi kubek i skierowałyśmy się w stronę windy. Zjechałyśmy na dół i jeszcze natknęłyśmy się na szefa.
  - Liliano.. Prosiłem cię, abyś skończyła dzisiaj wszystkie raporty, a ty idziesz do domu? - zaczepił mnie. Nie chciałam robić scen przy koleżance, więc posłałam mu tylko gniewne spojrzenie. Doskonale wiedział, że skończyłam to już wczoraj. On jednak musiał pokazał kto tu rządzi. - Kat, idź już. Lili zaraz cię dogoni - zwrócił się do niej z sztucznym uśmiechem. Brunetka uśmiechnęła się do mnie i wyszła z firmy.
  - Co to miało znaczyć? - zapytałam cicho. To nie tak, że nie miałam szacunku dla swojego szefa, ale on próbował na mnie wymusić nasze spotkanie, którego ja nie chciałam.
  - Nie dostałem odpowiedzi co do naszego wieczoru dzisiaj.
  - Moja odpowiedź brzmi nie. I już zawsze tak będzie brzmiała - lekko podniosłam głos. Nagle podszedł do mnie i mocno chwycił mnie za nadgarstki. - Zostaw mnie! - krzyknęłam.
  - Pracujesz dla mnie i radzę ci być posłuszna!
  - Bo jak nie, to co?! Zwolnisz mnie?! To proszę bardzo! - zaczęłam krzyczeć, bo zupełnie go nie poznawałam. Wyglądał jak jakiś furiat.
  - Hej, puszczaj ją! - usłyszałam dobrze znany mi głos. Po chwili tuż obok mnie pojawił się Isco, którzy rzucił się na mojego szefa. - Nie słyszysz co powiedziałem?! Puść ją!
  - A kim ty do cholery jesteś? - zapytał, puszczając mnie i poprawiając swój krawat. Zawsze tak robił, kiedy się stresował. - I radzę ci opuścić moją firmę!
  - Z chęcią - odpowiedział mu Alarcon i delikatnie chwycił mnie za dłoń. - Chodź, kochanie. Nic tu po nas - zwrócił się do mnie po hiszpańsku i wspólnie opuściliśmy budynek.
  - Dziękuję - rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam go zachłannie całować. Tak bardzo za nim tęskniłam.
  - Spokojnie - zaśmiał się cicho i mocno mnie do siebie przytulił. - Kim jest ten facet?
  - To mój szef - przewróciłam oczami. Nie sądziłam, że on jest takim dupkiem, ale przynajmniej ułatwił mi decyzję o zwolnieniu się. - Ale nie martw się. Już tam nie wrócę.
  - No to na pewno. Nie pozwolę na to - powiedział pewnie, a ja na niego spojrzałam z uśmiechem.
  - A tak właściwie to co ty tutaj robisz, kotku? Nie masz treningów?
  - Dostaliśmy dwa dni wolnego. Od razu zabukowałam bilet i przyleciałem - cmoknął mnie w nos. - W mieszkaniu była twoja mama i podała mi adres firmy. Powiedziała, że mam cię stąd porwać - dodał ze śmiechem.
  - Bardzo się cieszę, że to zrobiłeś - wtuliłam się w jego ramię. Złapałam go za rękę i z uśmiechem na ustach ruszyłam w stronę domu. - Przejdziemy się, dobrze?
  - Co tylko chcesz.
  - Naprawdę nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś!
  - Ale jestem, bo bardzo mocno tęskniłem. Już nie mogłem się doczekać twojego przyjazdu.
  - To na pewno nie byłoby prędko - mruknęłam smutno.
  - Wiem - skinął głową. - Dlatego to ja przyleciałem. Jednak byłoby nam łatwiej, gdybyś była w Madrycie. Brakuje mi tam ciebie.
  - Rozumiem to, ale już o tym rozmawialiśmy. Jak na razie chce zostać z mamą, a później zobaczymy - wzruszyłam ramionami.
  - No tak. Hej, a może pójdziemy coś zjeść? Sushi? - zapytał z uśmiechem, a ja skinęłam głową na potwierdzenie. Nie potrafiłam mu odmówić, a sama również zaczynałam być głodna. Dziś zjadłam tylko kanapkę rano, bo później nie było czasu.
  Kwadrans później siedzieliśmy już w chińskiej knajpce. Zamówiłam dla nas po zupie i zestawie sushi, które wprost uwielbiałam. Cały czas ze sobą rozmawialiśmy i ani na trochę nie zamykały nam się buzie. Cieszyliśmy się każdą chwilą, którą mogliśmy spędzić razem, bo nie było ich za wiele.
  - Rozumiem, że jutro masz już samolot powrotny? - spojrzałam na niego.
  - Wieczorem, więc jeszcze trochę czasu spędzimy razem.
  - Chociaż coś - uśmiechnęłam się lekko.
  - Nie smuć się, kochanie - złapał mnie za dłoń. Drugą ręką pogłaskał mnie po policzku i skradł szybkiego całusa w usta.
  - Masz rację. Lepiej zabierzmy się za jedzenie - powiedziałam, bo właśnie odebraliśmy swoje zamówienie. Oboje zabraliśmy się za pałaszowanie ryby. Co chwilę wybuchałam śmiechem, bo Isco zostawały resztki w brodzie, która była już zdecydowanie za długa. On mówił, że mu nie przeszkadza, a ja nabijałam się, że upodabnia się do mojego kochany Mustafy - bohaterka serialu Wspaniałego Stulecia, które oglądałam na YouTube.
  Do domu zlądowaliśmy dopiero po dwudziestej pierwszej. Mama właśnie czytała książkę w kuchni przy herbacie, a ja z Isco skierowałam się do swojego pokoju. Od razu rzucił mnie na łóżko i zaczął namiętnie całować.
  - Ale ja za tym tęskniłem - wymruczał mi do ucha.
  - Mama jest obok, więc przestań - zachichotałam cicho, ale nic sobie z tego nie zrobił. Wsunął dłonie pod moją koszulę i delikatnie gładził moje plecy. - Naprawdę nie możemy.
  - Obiecuje, że będziemy cicho.
  - Isco! - klepnęłam go w ramię i wyswobodziłam się spod jego ciała. Naprawdę nie chciałam, aby mama usłyszała takie rzeczy, bo później byłoby mi wstyd. - Idę zrobić sobie herbaty. Chcesz też? - zapytałam, a on zrobił dziwną minkę.
  - Od kiedy ty pijesz herbatę?
  - Od kiedy tu mieszka, głuptasie. To chcesz czy nie?
  - Wolę wodę - uśmiechnął się szeroko i przesył mi buziaka. - Wracaj szybko, bo czekam.
  - Tak, tak - rzuciłam i wyszłam z pokoju. Skierowałam się do kuchni, gdzie siedziała mama, która od razu odstawiła książkę, jak tylko weszłam do pomieszczenia. Uśmiechnęłam się do niej i wstawiłam wodę na herbatę oraz wyciągnęłam kubek, do którego rzuciłam małą torebeczkę.
  - Lubie, kiedy jesteś taka uśmiechnięta - mruknęła cicho.
  - Ja też - zachichotałam.
  - Chciałabym, abyś wróciła z Isco do Madrytu. Wyglądacie na takich szczęśliwych.
  - Jesteśmy, mamo.. Ale ja nie chce, abyś została tutaj sama.
  - Już to słyszałam, ale ja też podjęłam decyzję. Chce, abyś wróciła z Isco do Hiszpanii i to będzie najlepsze wyście - powiedziała pewnie i wstała z krzesła. - Ja idę się już położyć. Dobranoc - cmoknęła mnie w czoło i wyszła z pomieszczenia. Ja zalałam sobie herbatę wrzątkiem i wróciłam do piłkarza. W głowie miałam wiele myśli, bo z jednej strony chciałam z nim wrócić, ale z drugiej.. Nie wiem czy jestem na gotowa na zostawienie swojego życia w Londynie.

_ _ _

Witajcie! 

Dodaje rozdział, bo dzisiaj jest szczególny dzień, a mianowicie Isco obchodzi 24 urodziny! 
Feliz Cumpleanos Magia!!


A TERAZ WAŻNA SPRAWA!!
Chciałabym Was zaprosić na bloga mojej przyjaciółki - Vingi, którą miałam okazje poznać właśnie przez opowiadania. Jest mi bardzo bliska, kocham jej opowiadania i to dzięki NIEJ zaczęłam pisać. Moje guru w blogowym świecie także zapraszam serdecznie na jej bloga:

 [...] -Tak, Neva - groził mi palcem nasz kolega. - Isco ma rację!
-Isco jeszcze nic nie powiedział - olśniłam go.
-Ale zaraz powiem! - zagrzmiał nadal z groźną miną.
-Widzisz! Zaraz powie! - pokiwał głową Jese.
-Słucham? - westchnęłam zniecierpliwiona.
-Morata do nas telefonował i ...
-Morata ma teraz trening i jeśli myślisz, że znów spróbujesz mnie sterroryzować, bo skończyły ci się czyste skarpetki to jesteś w błędzie. [...]

15 komentarzy:

  1. O nie, nie, nie! Żaden Mustafa - R-U-M-C-A-J-S! Rumcajs!
    Ten szef to kretyn i to dobrze, że w porę pojawił się tam Isco! Byłoby pewnie nieciekawie...
    Jestem ciekawa co będzie dalej z mamą Lili - czy zostanie sama w Madrycie czy może jednak wróci do Hiszpanii!
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale świetny rozdział ! <3 już się nie mogę doczekać kolejnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mustafa! Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam do niego słabość i do tego serialu. <3
    Tak bardzo się cieszę, że są razem tacy szczęśliwi i Lili prawdopodobnie wróci z Isco. ;D A ten szef to typowy burak! Szkoda słów.
    Życzę weny i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. jejcia, nareszcie! *.*
    na całe szczęście pomiędzy Isco a Lili jest jak najlepiej! no i dobrze, że odeszła z tego biurowca... jak ona mogła wytrzymywać z takim napalonym szefuniem?
    napalony Isco... hehe, nie, nic :>
    czekam na kolejny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No! W końcu mam czas tutaj zajrzeć, uff. <3
    Powiem Ci, ze rozpływam się, widząc co się tutaj dzieje.
    Raz - cieszy mnie odejście dziewczyny z tej pracy. Przecież... ugh, nawet nie mam słów, aby opisać takie miejsce pracy. Przecież z takim szefem się nie da normalnie, zatem decyzja - mądra. :)
    Dodatkowo - Isco oraz Lili - ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie przyszłam komentować notki, ale chcę Ci bardzo podziękować :* za wszystko :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Z góry przepraszam za krótki komentarz, ale się spieszę, a komentowania nie chce odkładać na później, bo najnormalniej w świecie bym o tym zapomniała. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
    Rozdział jest genialny! Uwielbiam Twój styl pisania. Piszesz tak realistycznie.
    Lily powinna wrócić z Isco do Hiszpanii. Jej matka sobie poradzi. Ważne by dziewczyna była szczęśliwa.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Ściskam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj!
    Wreszcie jestem z komentarzem.
    Bardzo mi się tu podoba. Zresztą ty masz taki talent, że wszystko, co wychodzi z twoich rączek jest świetne.
    Chyba polubiłam naszą główną bohaterkę, a przynajmniej jakoś bardzo mnie ona nie wkurza. Fajna są parą z Isco.
    A jeśli już mówimy o nim... To och... To wspaniały chłopak. Widać, że bardzo ja kocha.
    Czekam na next.

    Pozdrawiam,
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  9. Pozytywna zmiana wyglądu na blogu, a co do samej historii to uffff! Dobrze, że pojawił się Isco, bo obawiam się, że ta jej historia z szefem skończyła by się kiepsko. No, poza tym jej matka ma rację. Powinna wrócić do Hiszpanii. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem :)
    Kolejny raz świetny rozdział!
    Isco stał się bohaterem Lili. Ten szef jest nienormalny!
    Jej mama dobrze jej mówi. Powinna wrócić z chłopakiem do Hiszpanii i to w trybie natychmiastowym.
    Tylko razem są w pełni szczęśliwi.
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja, marnotrawna nędza, w końcu przychodzę by to wszystko skomentować. Z tej okazji postanowiłam nawet przeczytać opowiadanie od początku, bo przecież porzuciłam sprawę daleko, a teraz wytrzeszczałam oczy co chwilę. To jak Antonio się oświadczał i Isco zabrał głos... Kurczaki! Aż usta otworzyłam i czekałam, aż gdzieś dopiszesz, że to się jej śniło!
    Fajnie wykreowałaś Isco, taki fajny facet :P ale to i tak nie sprawdzi, że będę do niego wzdychać jak do jakiś moich ciach. Lubię go, będę czytać i jestem bardzo ciekawa co będzie dalej :D ja, ciekawa co Isco będzie robił dalej... A to dobre :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej Kochana! ;*
    Na samym wstępie bardzo, bardzo, bardzo Cię przepraszam, że zjawiam się tutaj dopiero teraz, ale niestety nie mogłam wcześniej, mimo że cholernie korciło mnie, żeby tutaj zajrzeć. :(
    Rozdział, jak każdy w Twoim wykonaniu, jest doskonały i na najwyższym poziomie. ♥
    Nasza para jest tak cholernie słodka i tak cholernie idealna, że mogłabym na nich patrzeć całymi dniami i nocami. ^^
    Zrobił Lili niesamowitą niespodziankę. :D I poniekąd zjawił się jak bohater w najbardziej odpowiednim momencie. Gdyby nie on, nie wiadomo co ten świr by zrobił. :/
    Matka naszej bohaterki szalenie mnie rozczula. :) Jest taka dobra dla córki... Myśli tylko i wyłącznie o niej... :) Ale skoro widzi, że Lili w pełni szczęśliwa jest tylko u boku Isco to może... powinna przełamać się i wrócić z córką do Hiszpanii? :) Bo jestem przekonana, że Lili spełniona nie będzie, gdy zostawi matkę w Londynie. Zwłaszcza, że tak właściwie to przez nią jej matka tam się znalazła. :)
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. ^^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnio trochę zaniedbałam komentowanie u Ciebie, ale już się poprawiam!
    Uwielbiam to opowiadanie, wszystko jest przemyślane, co do najmniejszego szczegółu. Zazdroszczę, bo u mnie jest wszystko tak pomieszane, że sama niekiedy się gubię :D
    Rozdział znów przeszedł moje oczekiwania, to co teraz się dzieje między naszymi bohaterami... No brak mi słów *.* Mimo, że przed Lilii ciężka decyzja związana z powrotem do Hiszpanii, liczę na to, że wszystko jakoś się poukłada i będą razem szczęśliwi :)
    Czekam co tam dla nas jeszcze szykujesz!
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tu czekam, usycham, kiedy nowość?!

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams