Obudziłam się z wyraźnymi worami pod oczami. Spędziłam sporo czasu przed lustrem, aby to zatuszować podkładem i innymi cudotwórczymi kosmetykami, ale i tak było wyraźnie widać, że mało spałam. Po wyjściu z łazienki wybrałam dla siebie wygodne ciuchy i zeszłam na dół, gdzie przy stole siedziała już blondynka i sprzątała po śniadaniu.
- Właśnie się do ciebie wybierałam - powiedziała, kiedy tylko mnie zobaczyła. Na szafce kuchennej stała tacka z przygotowanym jedzeniem dla mnie.
- Nie musiałaś - uśmiechnęłam się lekko i sięgnęłam po kubek z kawą. - Ale tylko to mi będzie potrzebne, bo nie jestem głodna.
- Stało się coś?
- Nic - pokręciłam przecząco głową, siadając na wysokim krześle tuż przy małej wysepce. - Trochę wypiłam i boli mnie głowa.
- Do której balowałyście? - zapytała ze śmiechem.
- Ja wyszłam zaraz po tobie. Jakoś nie miałam ochotę na zabawę - wzruszyłam ramionami, a ona spojrzała się na mnie. Wiedziałam, że zaraz zacznie wypytywać się o Isco.
- To przez niego, prawda? Wiedziałam, że nie powinniśmy tego robić, ale Jese tak naglegał.. Zapewniał mnie, że on cię nie zrani, a tu popatrz. Czemu ja go posłuchałam?! - zaczęła wymachiwać rękoma, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Byłam wdzięczna za taką przyjaciółkę, która tak się o mnie martwiła.
- To nie twoja wina. Ani twoja, ani Jese - powiedziałam pewnie. - Nawet nie Alarcona. To ja sobie wszystko komplikuje.
- Nie rozumiem - zmrużyła brwi.
- Uwierz, że ja też nie. Nie rozumiem samej siebie, bo Francisco to wspaniały chłopak i widać, że mu zależy, a ja go po prostu odpycham Nie jestem jeszcze na to wszystko gotowa.
- Jesteś gotowa. Przesiedziałaś więcej niż pół roku prawie na drugim końcu świata..
- Londyn to nie koniec świata - wtrąciłam się.
- Nie przerywaj mi - powiedziała blondynka. - Przesiedziałaś tam i się ukrywałaś przed Isco, ale wszystkim wmawiałaś, że chcesz zacząć od nowa. Nie potępiam cię za to, ale Lili! Który inny facet czekałby na ciebie?! Który facet ryzykowałby utratę rodziny?!
- Nie wiem.. Może masz rację - jęknęłam, wbijając swój wzrok w białe, połyskujące płytki.
- Oczywiście, że mam rację. Zawsze mam, tylko ty mnie nie słuchasz!
- Wiem, Carol, wiem. Nie musisz mnie jeszcze bardziej dobijać.
- Dobijać? - powtórzyła ze złością w głosie. - Ja nie wiem, co ty tu jeszcze robisz! Już dawno powinnaś być pod drzwiami Alarcona. Radzę się pośpieszyć zanim on zmieni zdanie.
- Masz rację. Dzięki - rzuciłam w jej stronę ciepły uśmiech i wstałam, ruszając na górę. Szybko się przebrałam i biegiem zeszłam do dół. Popatrzyłam jeszcze na blondynkę, która uśmiechnęła się do mnie szeroko i wyszłam z budynku. Przed domem czekała już na mnie taksówka, więc szybko do niej wsiadłam.
Dojechałam pod dom Alarcona i przez chwilę wahałam się czy dobrze robię. Wątpliwości dopadały każdego i tłumaczyłam sobie, że to normalne, ale w tej sytuacji tak nie powinno być.. Kocham Isco i jestem pewna, że to właśnie z tym facetem chce spędzić resztę życia.
Podeszłam do drzwi i zapukałam cicho. Minęła chwila zanim otworzył, ale w końcu pojawił się w drzwiach. Uśmiechnął się lekko na mój widok.
- Cześć - powiedział.
- Hej.. Wybacz, że mówię to tak od razu, ale nie chce stchórzyć. Przemyślałam wszystko i wiem, że chce z tobą być. Niepotrzebnie wyjeżdżałam do Londynu, bo mogliśmy porozmawiać i dojść do porozumienia.
- Wow.. - jęknął cicho. Chyba nie spodziewał się takich słów i ja sama byłam zdziwiona, że tak dobrze mi poszło. Jeszcze w taksówce myślałam, żeby zrezygnować i wrócić do Londynu najbliższym samolotem, ale posłuchałam swojego serca. Rozum na razie odłożyłam na bok.
- Mogę wejść? - zapytałam, bo nadal stałam przed jego drzwiami. Pokiwał głową i wpuścił mnie do środka. Weszłam i o mało nie dostałam ataku serca, bo tuż przy drzwiach stali rodzice Francisco oraz jego starszy brat z dziewczyną. To musiała być jego ukochana, bo miała lekko zaokrąglony brzuszek.
- Dzień dobry - dodałam po chwili zmieszana. Nie spodziewałam się tu ich i gdybym tylko wiedziała, to na pewno zostawiłabym tę rozmowę na później.
- Dzień dobry, Alice. Dobrze cię znów widzieć - uśmiechnęła się do mnie Maria. Poczułam ulgę, bo myślałam, że powie coś niemiłego lub każde mi po prostu wyjść. Jednak Isco miał rację, że nie mieli do mnie żalu.
- To ta Alice? Ta żmija, która spała z Isco? - zapytała brunetka.
- Viola.. Nie mów tak - pouczył ją szybko Antonio. - Pójdziemy na górę, a wy sobie porozmawiajcie - spojrzał na brata.
- Właśnie. Jak coś ustalicie, to nas zawołajcie. Może będziemy mieli podwójny ślub - puścił do mnie oczko Paco i cała czwórka skierowała się w stronę schodów.
- Przepraszam za to.. Viola ma teraz humorki i na wszystko tak reaguje - skrzywił się Alarcon.
- Powiedziała prawdę. Przecież sypialiśmy ze sobą, prawda? - spojrzałam na niego, a on pokiwał głową z uśmiechem.
- Cieszę się, że zdecydowałaś się tutaj przyjść. Twoje słowa znaczą dla mnie naprawdę wiele.
- Ale.. - spojrzałam na niego z niepokojem.
- Nie ma żadnego ale, Ali - złapał mnie za dłoń i przyciągnął do mnie. - Kocham cię - wyszeptał mi do ucha, a na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Przymknęłam oczy i delektowałam się jego obecnością. W tej chwili byłam szczęśliwa.
- Isco?
- Hmm? - wymruczał. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego.
- Właśnie zdałam sobie sprawę, że to pierwszy raz, kiedy my się tak przytulamy bez strachu.. Teraz w końcu mogą na nakryć.
- To prawda. Muszę przyznać, że to miłe uczucie.
- Bardzo - cmoknęłam go szybko w usta i w tej chwili do salonu wrócił starszy z braci Alarcon. W pierwszej chwili odskoczyłam od Isco, ale po chwili uświadomiłam sobie, że już tego nie muszę robić. Nigdy więcej.
- To naprawdę zabawna sytuacja - odezwał się Antonio. Stanął przy blacie i sięgnął po szklankę, do której nalał soku. - I nigdy bym się nie spodziewał, że nasza trójka tak skończy, ale wiecie co? - spojrzał na nas, a my tylko skinęliśmy głową. - Cieszę się, że tak to się skończyło. Wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
- To akurat prawda - odezwał się Isco, ściskając moją dłoń. - Wszystko się nam ułożyło.
- Tylko twoja ukochana mnie nienawidzi.. Chyba nie będziemy mogli urządzać sobie rodzinnych spotkań.
- O nią się nie martwcie. Ja nad wszystkim panuje - odezwał się ze śmiechem Antonio i wskazał na szklankę z sokiem. - Właśnie po to mnie wysłała. Muszę już iść na górę - dodał i po chwili zniknął nam z oczu.
- Ty nie będziesz taka marudna w ciąży, prawda? - spojrzał na mnie Alarcon.
- Dopiero co wyznałam ci miłość, a ty już planujesz dzieci? Szybki jesteś.
- Już nie będę wspominał kto zaciągnął mnie do łóżka od razu jak się wprowadził.. - mruknął ze śmiechem. Od razu za to oberwał. - I tak cię kocham - dodał od razu z uśmiechem.
- Wiesz.. Muszę wracać do Carol. Na pewno czeka na jakąś wiadomość.
- Racja. Widzimy się wieczorem?
- Jasne. Przyjedź po mnie koło 20 - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek. - I wymyśl coś szczególnego, bo to nasza pierwsza randka. Do zobaczenia! - puściłam jeszcze do niego oczko i skierowałam się w stronę wyjścia. Isco zaśmiał się tylko pod nosem i odprowadził mnie do drzwi, skradając jeszcze szybkiego buziaka.
Nie zamawiałam taksówki, tylko postanowiłam się przejść. Miałam tyle do przemyślenia.. Promienie słońca delikatnie muskały moją skórę, a ja szłam i ciągle się uśmiechałam. Byłam przepełniona szczęściem. Nie sądziłam, że powrót do Madrytu da mi tak wiele powodów do uśmiechu, a jednak.. Zrozumiałam, że to właśnie tutaj jest moje miejsce. Przy Isco i przy mojej wspaniałej przyjaciółce, która najbardziej walczyła o moje szczęście i miłość. Nigdy się jej za to nie odwdzięczę. To, co zrobiła, na zawsze pozostanie w moim sercu.
Minęło sporo czasu zanim wróciłam do domu Rodriguezów. Weszłam do środka i od razu usłyszałam radosne śmiechy Juniora i Jese. Bawili się w salonie, a ich ukochana blondynka oglądała serial. Na pewno jeden z jej ulubionych. Kochała je.
- Nie przeszkadzam? - zapytałam z lekkim uśmiechem, a Caroline od razu na mnie spojrzała. Było widać, że czekała na mnie, bo na jej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech.
- Siadaj - poklepała miejsce obok siebie i spojrzała na Jese.
- To jest właśnie ten moment, kiedy musimy sobie stąd iść - mruknął do małego i zabrał go na ręce. - Nie plotkujcie za dużo - podszedł do blondynki i ucałował ją w czoło.
- Ten twój to dobrze cię zna - zaśmiałam się pod nosem.
- On po prostu wie, że jestem ciekawska i muszę wszystko wiedzieć. Przy dziecku niekomfortowo się rozmawia o takich sprawach, a i tak mieli iść pograć na taras.
- I na dodatek będziemy obgadywać jego kumpla z drużyny.
- Ja mam nadzieje, że to będą same komplementy, co? - spojrzała na mnie.
- Tak - uśmiechnęłam się szeroko. - Miałaś rację, Carol. Moje miejsce jest obok Isco i minęło sporo czasu zanim to zrozumiałam, ale to wszystko dzięki tobie. Gdyby nie ty..
- Przestań - szybko mi przerwała.
- Taka prawda. Gdybyś mi nie nagadała, to szybko bym stąd wyjechała i nawet nie pomyślała o tym, by pójść do Isco. Wróciłabym do Londynu i udawała, że wszystko jest w porządku, a obie wiemy, że tak by by nie było. Ja go kocham.
- Wow.. Nigdy nie sądziłam, że to usłyszę z twoich ust, ale cieszę się. Zasługujecie na szczęście - uśmiechnęła się i mocno mnie przytuliła.
_ _ _
Wybaczcie, że tak długo mnie tu nie było.. Musiałam dużo pracować, a na dodatek przeprowadzałam się do innego mieszkania. Styczeń to był naprawdę ciężki miesiąc, ale teraz wszystko się normuje :)
I udało mi się nadrobić zaległości. Przynajmniej tak mi się wydaje, więc jeśli nie dotarłam do waszego bloga, to krzyczcie w komentarzach! Na pewno zajrzę :)
Myślę, że ten rozdział fajnie ukazuje przyjaźń Carol i Alice.. Każdemu życzę takiej przyjaciółki, bo sama Caroline jest wzorowana na kimś, kto jest mi bardzo bliski. Jeśli to czytasz, to wielkie dzięki za tyle pięknych i burzliwych lat!! :* :*
Jak cudownie jest oderwać się od geografii politycznej i różnych dziwnych teorii wielkich znawców i przeczytać w końcu coś przyjemnego. Tak długo czekałam na moment, kiedy oni w końcu będą razem i się doczekałam! Warto było, zdecydowanie :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i oby kolejny był szybciej :D
Lubię Violę. I jej charakterek! I jej humorki (i tu jest ten moment, kiedy chce się wstawić ale nie może...) :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ali i Isco sobie wyjaśnili parę rzeczy, a rodzina piłkarza nie skacze na nią z pazurami. Oby wszystko było już tylko dobrze :)
Czekam na kolejny rozdział!
Viola dowaliła, że tak powiem. ale w ciąży... to zrozumiałe :D
OdpowiedzUsuńno i wreszcie jest słodko, aw <3 oby tak było do końca...:)
czekam na kolejny!
Jestem :)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak się cieszę, że Lili pojechała do Isco, a jeszcze bardziej, w jaki sposób została odebrana przez jego rodzinę.
Wszystko jest na dobrej drodze do ich szczęścia! ^^
Czekam na kolejny!
Jest! Doczekałam się Lili i Isco. <3 Cieszę się, że dziewczyna została dobrze przyjęta przez rodzinę Isco, bo po tym co narobiła wraz z piłkarzem mogło być różnie.. Viola pokazała charakterek, ale to zapewne przez ciąże, także trzeba jej wybaczyć.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i do zobaczenia! ;*
Jeeej!
OdpowiedzUsuńObawiałam się trochę reakcji rodziny Isco na Lily, ale widzę, że wdzięk dziewczyny potrafi dostrzec każdy i wszystko poszło pomyślnie. :) To się liczy! ;D
Viola mnie rozwala hahah No, taka klasyczna kobieta w ciąży. :D W sumie, to z tego powodu można jej wszystko wybaczyć, no nie? :D
Cieszę się, że sytuacja jest stabilna i obyło się bez większych awantur i innych takich. Zawsze lepiej, jak wszystko jest wyjaśnione, a ludzie pogodzeni.
OdpowiedzUsuńHej Kochana! ;*
OdpowiedzUsuńNa samym początku chcę Cię bardzo przeprosić za to, że musiałaś tak długo czekać na to, aż ja łaskawie się zjawię. ;/ Nie mam nic na moje usprawiedliwienie, prócz szkoły. :(
Rodział jest doskonały! :D I to pod każdym możliwym względem! ♥ Oczarowałaś mnie! :)
Jakże się cieszę, że Lili posłuchała swojej przyjaciółki. ^^ Zauważyłam, że Caro już nie pierwszy raz dobrze doradziła naszej bohaterce. :) W sumie ma dobrą argumentacje i niesamowite podejście do ludzi. ^^
Kurczę, kiedy Lili wyznała miłość Isco, poczułam, że nie tylko jej, ale i mnie z serca spadł ogromny kamień. Jednak kiedy okazało się, że za drzwiami znajduje się Antonio i rodzice braci, poczułam się nieco zażenowana. xd Noramlnie, jakbym to ja była na miejscu naszej bohaterki. :P Ale na całe szczęście przyjęli ją dość ciepło. :)
I jestem niesamowicie szczęśliwa, że Antonio tak zareagował. :) W końcu nie ma za złe naszej Lili, że chce być szczęśliwa u boku jego brata. :) Co do jego partnerki... nieco mnie odepchnęła swoim zachowaniem i nie lubię jej, ale jak wiadomo: tylko krowa nie zmienia zdania, więc kto wie, może jeszcze ją polubię. :)
Naszej dwójce życzę duuużo szczęścia! *.*
Czekam na kolejny! ♥
Buziaki! ;*
Wiem, że rozdział był publikowany około miesiąca temu, ale ja dopiero dzisiaj mam czas, aby tutaj zajrzeć i zostawić po sobie jakiś ślad. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.
OdpowiedzUsuńRozdział genialny. Cieszę się, że Lily i Isco są razem. No i że jego rodzina ponownie ją tak jakby zaakceptowała.
Bardzo spodobała mi się postawa Antonio. Został skrzywdzony przez dwójkę poniekąd najbliższych mu osób, ale potrafił wybaczyć i choć trochę zapomnieć. Plus będzie miał teraz większą rodzinkę. :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę Ci Kochana
Buźka. ;*