8.01.2016

rozdział dziesiąty

   Stał i patrzył się na mnie, jakby nie mógł uwierzyć, że tu jestem. Lekko się uśmiechnął, ale próbowałam to ignorować. Nie chciałam mu pokazać, że ja też się cieszę, że go widzę.. Przez kilka miesięcy wmawiałam sobie, że wcale nie chce się z nim spotkać, że nic do niego nie czuje. Teraz wiem, że to wszystko było jednym, wielkim kłamstwem, bo teraz serce biło mi jak młot.
   - Cześć, Lili - powiedział z uśmiechem na ustach. Podszedł bliżej schodów i czekał aż zejdę.
   - To możemy my sobie pójdziemy - mruknęła Carol i chwyciła za dłoń Jese, ciągnąc go w stronę tarasu. Kiedy zostaliśmy sami, zeszłam na dół i stanęłam naprzeciwko Alarcona.
   - Cześć - szepnęłam, cała drżąc. - Dobrze cię widzieć.
   - Nie byłbym tego taki pewien, skoro mnie unikałaś.
   - Unikałam? - spojrzałam na niego. Czyli wiedział.. W sumie , kto by się nie domyślił? Zmieniłam numer, przeprowadziłam się i praktycznie zaczęłam żyć na nowo.
   - Tak, Lili, unikałaś mnie. Postanowiłaś porozmawiać z Antonio, ale ze mną już nie.. - mówił z lekką goryczy w głosie. W tej chwili zrobiło mi się go szkoda, bo miał rację. Wtedy powinnam porozmawiać również i z nim.
   - To może usiądziemy? - zapytałam, kierując się w stronę białych kanap. Usiadłam na jednej z nich i czekałam na Isco, który do mnie dołączył. Zrobił to zaledwie po kilku sekundach. - Przepraszam, Isco. Nie powinnam się tak zachować, ale ty również nie byłeś fair. Jak mogłeś nam to robić?! - uniosłam lekko głos.
   - Nie potrafię tego wytłumaczyć. Ja.. Ja po prostu nie chciałem, abyś została jego żoną.
   - Kochaliśmy się - szepnęłam, próbując hamować swoje łzy, które zbierały się w oczach. Teraz to wszystko wracało do mnie z podwójną siłą.
   - Wiem - skinął lekko głową. - Jednak to czas przeszły, a mnie się wydaje, że pomiędzy nami jest coś, Lili.. - spojrzałam na niego. - Nie płacz - dotknął mojego policzka.
   - Ja już nic nie wiem, Isco. To wszystko jest skomplikowane.
   - Żałujesz tego wszystkiego?
   - Nie - pokręciłam przecząco głową. - Nigdy tego nie żałowałam, ale jeśli Antonio miałby się dowiedzieć, to powinien w inny sposób.
  - Nie miałem wtedy wyjścia, a poza tym, on ma kogoś - powiedział, a ja poczułam jakby ktoś wbijał mi nóż w serce. Nie byliśmy razem od kilku miesięcy, a bolało mnie to, że kogoś ma. Skoro ja teraz tak się czuje, to jak on mógł wtedy?
   - Tak? - spojrzałam na niego z lekkim zaciekawieniem. - Jest szczęśliwy?
   - Bardzo - Isco lekko się uśmiechnął. - Zostanie ojcem.
   - Co?
   - Zakochał się w jakieś Polce.. Kompletnie stracił dla niej głowę - zaśmiał się. - Planują ślub, więc myślę, że tak, jest szczęśliwy.
   - To super. Zasługuje na to po tym wszystkim.
   - A my? - dotknął mojej dłoni. - My nie zasługujemy? Nie możemy spróbować?
   - Ja nie potrafię..
   - Nie potrafisz czy nie chcesz, bo to jest już różnica? - zapytał, a ja zamilkłam. Biłam się z myślami i wtedy do pokoju wróciła blondynka z Jese.
   - Isco, musimy już jechać. Wszyscy już o nas wypytują - wskazał na swój telefon.
   - Jasne - Francisco wstał i spojrzał na mnie jeszcze raz. - Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz znała odpowiedź na moje pytanie. Czekam - dodał i ruszył za Rodriguezem w stronę wyjścia.
Caroline od razu po ich wyjściu usiadła obok mnie i spojrzała na mnie wyczekująco z szerokim uśmiechem na ustach. Zaczynałam się zastanawiać czy to moje spotkanie z Alarconem nie było ustawione..
   - No opowiadaj!
   - Co mam opowiadać?
   - Co ci powiedział Isco! - mruknęła podekscytowana. - Na jaką odpowiedź czeka?
   - A my czasem nie miałyśmy gdzieś wychodzić? Muszę się uszykować.
   - O nie, moja droga! Nigdzie nie pójdziemy, póki mi nie powiesz prawdy - powiedziała całkiem poważnie. - Widziałam jak na ciebie patrzył.. Prawie pożarł cię wzrokiem!
   - Ty jak zwykle swoje - westchnęłam cicho. - Gadaliśmy głównie o Antonio. To wszystko.
   - I tak to z ciebie wyciągnę.
   - Idę się szykować na imprezę. O której wychodzimy? - zapytałam, wstając z kanapy.
   - Po ósmej. Masz jeszcze sporo czasu.
   - Ok - skinęłam głową i schodami skierowałam się górę. Musiałam się odświeżyć i wybrać coś odpowiedniego na spotkanie z dziewczynami. Musi opaść im szczęka, kiedy mnie zobaczą!

   Dziewczyny na samym początku mocno mnie wyściskały i wycałowały w oba policzki. Było widać, że się za mną stęskniły i nie mogły zrozumieć, dlaczego tak nagle znikłam. W tamtej chwili byłam wdzięczna Caroline, że siedziała cicho i nie puściła pary z ust. Po krótkiej rozmowie wszystkie zamówiłyśmy sobie po drinku i ruszyłyśmy w stronę zamówionego boxu. W końcu miałyśmy się świetnie bawić.
   - Ja dziś jestem o soczku - zaśmiała się Carol i wzięła łyka soku pomarańczowego. Już na samym początku oznajmiła nam, że nie będzie za długo, bo to nie jest dobre dla dziecka, a na dodatek jej faceci będą na nią czekać w domu. Wszystkie skwitowałyśmy to cichym chichotem, bo wiedziałyśmy, że dla blondynki największe znaczenie ma Jese i Junior. Jej ukochani faceci..
   Po kilku drinkach zdecydowałam się pójść na parkiet z Margaret oraz Patricią, które oprócz Caroline były mi tutaj najbliższe. We trzy wygłupiałyśmy się do piosenek, ale kiedy puścili coś wolniejszego, wróciłyśmy do boxu. Caroline właśnie zbierała się do wyjścia.
   - To może ja też pojadę? Nie chce was później budzić - zapytałam, pomagając założyć jej kurtkę.
   - Przestań - spojrzała na mnie znacząco. - Myślisz, że my w nocy śpimy? - dodała ze śmiechem, a ja tylko na nią spojrzałam.
   - No dobrze. Ale nie będę długo, bo jestem trochę zmęczona po podróży.
   - Baw się dobrze - puściła do mnie oczko i nagle zza jej pleców wyrósł Jese i Alarcon. Teraz wiedziałam, że w tym wszystkim maczała palce. - Nie bądź zła - szepnęła mi ucha, przytulając mnie. Westchnęłam tylko. Chwilę później zniknęła mi z oczu razem z Rodriguezem.
   - Znów się spotykamy - usłyszałam nas sobą Francisco. Spojrzałam się na niego i lekko przygryzłam wargę. Nie widzieliśmy się zaledwie dwie czy trzy godziny, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku. Wyglądał fantastycznie.
   - Tak.. - szepnęłam cicho, ciągle na niego patrzeć.
   - Lili, twoje ciacho przyszło! - usłyszałam za sobą krzyk dziewczyn i cała oblałam się rumieńcem. Dosłownie czułam, jak palą mnie poliki. Alarcon zaśmiał się tylko na te słowa i moją reakcję.
   - Może zatańczymy? - zapytał. Bez wahania ruszyłam w stronę parkietu, a piłkarz zaraz za mną. Znów puścili wolną piosenkę, jednak tym razem wcale mi to nie przeszkadzało, bo Isco delikatnie przysunął się do mnie i objął mnie. Położyłam dłonie na jego ramionach i zaczęliśmy poruszać się w rytm muzyki.
   - Wiem, że Carol to zaplanowała.
   - Niby co? - spojrzał na mnie, puszczając oczko. - Nie bądź na nią zła. To wszystko moja wina.
   - I ja mam w to uwierzyć?
   - Musisz. Koniecznie chciałem cię zobaczyć - uśmiechnął się szeroko. - Ty nie dawałaś znaków życia,.. Twój numer był nieaktywny.. Zaczynałem wariować.
   - Niepotrzebnie.
   - Ty tak twierdzisz.
   - Isco.. Wiesz, że nie możemy być razem - jęknęłam cicho.
   - Bo ty nie chcesz. Nic innego nie stoi nam na przeszkodzie.
   - A Antonio? Twoi rodzice? Co oni sobie pomyślą? - zapytałam, chociaż doskonale znałam odpowiedź. Na pewno nie chcą mnie znać, a on sobie ubzdurał, że mamy być razem!
   - Antonio ma już ukochaną i będą mieli dziecko, a moi rodzice..
   - Mnie nienawidzą - przerwałam mu, dokańczając jego odpowiedź.
   - Nie, to nieprawda, Lili. Oni twierdzą, że widocznie tak musiało być.
   - Tak, jasne..
   - Lili, posłuchaj mnie! - przystanął i delikatnie mną potrząsnął. - Kocham cię. Kocham cię i chce z tobą być.. Moi rodzice, Antonio, Carol z Jese.. Oni wszyscy nam kibicują! Stawałem na głowie, abyśmy mogli się spotkać, a ty..
   - A ja co? - spojrzałam na niego.
   - Robisz wszystko, aby przestało mi zależeć. Ale uwierz mi.. Tak się nie stanie. Bo nie zrezygnuje z ciebie.
   - Może powinieneś - odparłam sucho.
   - Nie - pokręcił przecząco głową. - Ja mogę walczyć, ale jeśli ty przez całe życie uciekać od tego uczucia, to idź.
   - Dobrze - mruknęłam cicho, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę wynajętego boxu. Pospiesznie zabrałam swoją torebkę i udałam się do wyjścia z klubu. Nie zważałam na krzyki koleżanek, tylko szybkimi krokami szłam do przodu. Na chwilę przystanęłam i odwróciłam się, by spojrzeć na Francisco.. Stał w tym samym miejscu, co wcześniej i patrzył na mnie smutnym wzrokiem. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam.

_ _ _

Przybywam z nowym. Jest Isco, więc mam nadzieje, że się cieszycie :)

Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się coś nowego.. Okres zimowy zawsze jest dla mnie ciężki, bo w hotelu, w którym pracuje mamy zgrupowania piłkarskie, czyli masę pracy.. Trzymajcie kciuki, abym to przetrwała :)

PS. Zapraszam Was na coś nowego -> sciezka-do-ciebie
PS.2. W menu pojawiła się zakładka moja twórczość. Można zajrzeć.

11 komentarzy:

  1. No dlaczego tak .. ? Isco taki biedny , tak mi go szkoda .. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Antek ma dziewczynę, Antek ma dziewczynę!! :D
    A ci niech się zejdą i to szybko, bo na nic innego nie czekam :D Isco naprawdę na niej zależy i to widać :)
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze świetny.
    Jak czesto się dzieję taki i teraz główna bohaterką mnie irytuje. Nigdy się do niej nie przekonam chyba.
    Szkoda mi Isco. Widać, że bardzo kocha Lili, a ona go tak rani, każdym czynem, słowem... Kiedyś jak była z Antonio to się powstrzymać nie mogła, a teraz święta? Tak wiem delikatnie przesadzam, ale...
    Rozdział świetny, świetny, świetny.

    Czekam na next,
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  4. No wiesz?! Co to za zakończenie?! Szczerze mówiąc, liczyłam na trochę inny rozwój sytuacji :D
    Lili to mnie wkurza, jak można potraktować biednego Isco tak z buta? Ale z drugiej strony, rozumiem jej obawy... Choć Antonia chyba zbytnio nie przejął się tym, co pomyślą inni :) Bardzo szybko ułożył sobie życie, więc myślę, że Lili również powinna to zrobić. Oczywiście z Isco! :D
    Standardowo - rozdział świeeeetnyyy!
    Czekam, czekam, czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się,że Antoś ułożył sobie życie i jest szczęśliwy, to po pierwsze. Po drugie Isco jest taki słodki i to wyznanie miłości *,* (może miejsce nieodpowiednie, ale za to liczą się słowa XD). Co ta Lili? No dlaczego wyszła? Jestem zła i to bardzo!
    Rozdział oczywiście bardzo mi się podobał i jest mega. Czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Lili, jak tak mogłaś zrobić?! Biedny Isco...:( czemu nie potrafi poddać się uczuciom? przecież tylko ona stoi naprzeciw ich szczęściu... A Antonio szybko się pozbierał, haha xd ale to dobrze :")
    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! ;*
    Ojej, wreszcie no Antonio sobie jakoś układa to swoje życie! Miejmy nadzieję, że teraz wszystko pójdzie pomyślnie i będą sobie szczęśliwi, ha! ;D
    Lili- ugh! Kompletnie nie wiem, co nią kieruje... Nie pojmuję, nie umiem... Rozdział - świetny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam! ;*
    Boziu, nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że zjawiam się tutaj dopiero teraz. :(
    Rozdział przegenialny, cudowny, doskonały i nie wiem, jaki jeszcze! ^^
    Isco... Boże, jak on mnie oczarował! Widać, że mu zależy. I to nawet bardziej, niż jego bratu...
    Kiedy dowiedziałam się, że Antonio ma kobietę, że spodziewają się dziecka, że będą brali ślub... poczułam się tak, jak Lili. :( Wydaje mi się, że nie darzył jej takim uczuciem jak ona jego, czy chociażby Isco Lili... Bo gdyby tak było, teraz nie byłby tak szczęśliwy u boku innej kobiety.
    Co do Isco i Lili... Myślę, że dziewczyna powinna dać mu szansę. Stara się. Ze wszystkich sił o nią walczy. Wiem, że w kwestii swoich rodziców nie kłamie. Oni na pewno twierdzą, że tak miało być. Skoro jego brat jest szczęśliwie zakochany w Polce, to raczej nie będzie miał nic przeciwko, jeśli Francisco i Lili będą razem... Od Isco emanowała taka szczerość, kiedy to mówił, że ciężko jest mu nie wierzyć. :)
    A Caro? O matko, ta to jest udana! Dobra z niej swatka! ^^
    Błagam, niech to się tak nie kończy! Oni oboje zasługują na szczęście! ❤
    Czekam na kolejny! :)
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem :)
    Wiedziałam, że to Isco! Czyli moja intuicja mnie nie zawiodła!
    Kompletny szok!
    Dlaczego Lili tak postępuje? Wiem, że towarzyszy jej wstyd i nie wie jak sobie poradzić. Inaczej bez wątpienia wpadłaby w ramiona Isco, który bardzo chętnie chce, żeby ona się w nich zatopiła. Stara się chłopak jak cholera i nie wychodzi.
    Myślałam, że tak końcówka coś zmieni, że Lili się opamięta, a tu postąpiła kompletnie inaczej, niż się spodziewałam.
    Cieszy mnie, iż Antonio jest szczęśliwy. W 100% na to zasługuje! Będzie tatusiem ^^
    Czekam na dalsze losy, jestem niesamowicie ciekawa!
    Do kolejnego!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej, dlaczego Lili tak to rozgrywa? Jestem zaskoczona. Może chce mu zrobić na złość, dać w kość, a później wpaść w ramiona, ale... do jasnej... przecież to idzie w złym kierunku. Isco i ona w końcu mogą być razem i powinni w przypadku takiego obrotu spraw. A to, że Antonio jest szczęśliwy cieszy mnie niezmiernie, bo w tym wszystkim najbardziej było mi go żal.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na wstępie chciałbym Cię bardzo przeprosić za taki poślizg czasowy i za brak komentarzy pod ostatnimi rozdzialami, ale nie miałam czasu, żeby się tutaj pojawić. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
    Jeśli chodzi o rozdział, to uważam, że wyszedł Ci genialnie. Uwielbiam Twoją twórczość.
    Lili powinna dać szansę Isco. Rozumiem, że może się bać tego jak inni zareagują, ale nie powinna. Skoro Antonio znalazł sobie kogoś innego i to w dość krótkim czasie, a w dodatku jest szczęśliwy, to Lili też powinna.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams