2.12.2015

rozdział siódmy

  Nadeszły Święta Bożego Narodzenia. Czas radości, miłości, nadziei.. Uwielbiam grudniowe dni, które mogłam spędzić z rodziną. W tym roku miały być to szczególne święta, bo rodzice Antonio zaprosili mnie z mamą do nich. Nie zastanawiałam się nawet przez chwilę, bo przecież i tak kiedyś będziemy jedną rodziną. W domu byłabym tylko z mamą, a tak będę mogła być i również z ukochanym.
  Do Malagi przyjechałam równo tydzień przed Wigilią. Zajęcia się skończyły, prezenty kupione, więc postanowiłam przyjechać i pomóc mamie w porządkach, a później Marii przy zakupach. Antonio pracował w sklepie i widywaliśmy się wieczorami. Wciąż miałam nadzieje, że Isco w końcu znajdzie kogoś na jego miejsce, ale on chyba nie miał takiego zamiaru. Zwłaszcza teraz, kiedy traktował mnie jak powietrze. Liczyła się dla niego tylko Olivia, która również miała tu przyjechać.
  Wychodziliśmy właśnie z Antonio ubrani w ciepłe kurtki, czapki, szale i rękawiczki, kiedy Francisco wszedł do domu z blondynką. Olivia uśmiechała się szeroko, jakby Francisco był królem, a on jego królową. W sumie to zachowywała się tak cały czas, kiedy tylko odwiedzała go w domu. Chociaż ona praktycznie z nami mieszkała. Nie miałam nic przeciwko temu, bo przecież dom jest własnością Francisco, ale ona na każdym kroku starała się uprzykrzyć mi życie. A on uważał, że to wszystko i tak jest moją winą.
  - Cześć brat! - zawołał wesoło Antonio i przywitał się z nim. Później ucałował w policzki w blondynkę. - Super, że już jesteście.
  - Lili chyba się nie cieszy - mruknęła z uśmiechem Olivia. Zagotowało się we mnie.
  - Przestań się mnie czepiać, dobra? - wysyczałam zła. - Ciągle coś ci nie pasuje! Mam tego dosyć! - dodałam i wyszłam, trzaskając drzwi. Za mną od razu wyszedł Antonio.
  - Kotku.. Co się dzieje? - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą od razu starł kciukiem. - Nie płacz.
  - Ona robi wszystko, aby Isco mnie znienawidził! Nastawia go przeciwko mnie i ciągle rzuca głupie komentarze.
  - Mam z nim porozmawiać? - zapytał, łapiąc mnie za dłoń. Ruszyliśmy w stronę morza.
  - Nie. Chce się stamtąd wyprowadzić - spojrzałam na niego niepewnie. Już od tygodnia szukałam czegoś mniejszego dla siebie. Poszłabym do pracy i jakoś musiałabym sobie poradzić, bo inaczej nie wytrzymam. - Co ty na to?
  - Jeżeli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to jestem jak najbardziej za - posłał mi lekki uśmiech. I właśnie takich słów potrzebowałam. Chciałam, aby Antonio zrozumiał moją decyzję i poparł ją w 100%.
  - Mam nadzieje, że będziesz mógł do mnie dołączyć.
  - Obiecuje, że porozmawiam o tym z Francisco. Kto wie, może to będą dla nas szczęśliwie święta? - powiedział z uśmiechem na ustach. Cmoknęłam go w policzek i ruszyliśmy dalej. Kilka minut później byliśmy już na plaży. Dzień był mroźny, ale nie przeszkadzało mi to.
  Po powrocie ze spaceru postanowiłam pomóc Marii oraz mamie w kuchni, ale obydwie stwierdziły, że poradzą sobie same, a ja mam iść nacieszyć się ukochanym. Na moje nieszczęście Antonio właśnie rozmawiał ze swoim młodszym bratem, więc postanowiłam trochę pooglądać TV.
  - Możemy porozmawiać? - po chwili obok mnie zjawiła się Olivia z swoim paskudnym uśmieszkiem. Skinęłam lekko głową. - Super - usiadła obok mnie.
  - Więc? - spojrzałam na nią.
  - Mogłabyś wyłączyć telewizor? Przeszkadza mi.
  - Skoro tak.. - jęknęłam i nadusiłam czerwony guziczek na pilocie. - Słucham cię.
  - Chodzi o to, że są święta.. Widzę ile one znaczą dla Isco i nie chciałabym, abyśmy je zepsuły.
  - Spędzam z nimi święta co roku, więc o mnie martwić się nie musisz.
  - Nie chce się kłócić, dobra? Bardzo możliwe, że zostaniemy rodziną! - uśmiechnęła się szeroko.
  - Może - rzuciłam tylko. Z jednej strony chciałam ją zupełnie zignorować, ale z drugiej.. Miała rację. Nie możemy się przecież w kółko kłócić, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. - Niech będzie. Zero kłótni - posłałam jej lekki uśmiech.
  - Cieszę się.
  - Lili, kochanie! Wychodzimy - do salonu wszedł Antonio. - Ubieraj się.
  - Ale gdzie? - szybko wstałam z kanapy.
  - Niespodzianka - powiedział z szerokim uśmiechem, ale ja już wiedziałam. Dzień przez Wigilią zawsze spotyka się z swoimi kumplami. Zapewne chciał, abym tym razem mu towarzyszyła.

  Następnego dnia w całym domu roznosiły się cudowne zapachy. W kuchni królowała już Maria z moją mamą, a towarzyszył im Paco, który więcej podjadał niż pomagał. Żona co chwilę posyłała mu karcące spojrzenia lub krótkie komentarze.
  Bracia Alarcon zabrali się za ustawianie wspólnego stołu oraz nakryciem go. Obawiałam się o nich i chciałam im pomóc, ale Antonio wygonił mnie na górę. Miałam przyszykować dla niego koszulę oraz wybrać coś dla siebie. Zapewne to samo robiła Olivia dla Isco.
  Późnym wieczorem wszyscy w odświętnych strojach zasiedliśmy przy stole do wspólnej kolacji. Zmówiliśmy krótką modlitwę i zabraliśmy się za jedzenie przepysznych potraw. Wszyscy się do siebie uśmiechali, atmosfera była wspaniała. Razem z Olivią pomogłam posprzątać po kolacji i wszyscy przenieśliśmy się na kanapy, by wspólnie posiedzieć przy kominku z kieliszkiem wina, które oczywiście wybrał Francisco. Siedziałam wtulona w Antonio i zdałam sobie sprawę, że mogłabym tak codziennie, że to właśnie przy nim jest moje miejsce..
  - Ktoś ma jeszcze ochotę na wino? - zapytał Isco i wszyscy zgodnie poprosiliśmy o jeszcze jeden kieliszek. Nagle Antonio wstał i stanął przede mną, uśmiechając się do nas wszystkich.
  - Chciałbym wykorzystać okazję, że jesteśmy tu wszyscy razem - powiedział tajemniczo i uklęknął przede mną. Zrobiło mi się gorąco, kiedy zobaczyłam, że wyciąga z kieszeni czarne pudełeczko. Otworzył je i moim oczom ukazał się złoty pierścionek z granatowym oczkiem. - Lili.. Zapewne wiesz, jak bardzo cię kocham i jak bardzo chce z tobą być, więc zapytam wprost. Czy zostaniesz moją żoną? - przez chwilę milczałam i czułam na sobie wzrok pozostałych. To nie tak, że myślałam nad odpowiedzią.. Odpowiedź była jedna, tylko byłam tak zaskoczona i wzruszona, że nie mogłam wypowiedzieć tego jednego słowa. W końcu uśmiechnęłam się do niego i chciałam wypowiedzieć to magiczne słowo, kiedy głos zabrał młodszy Alarcon.
  - Nie możesz tego zrobić - powiedział głośno. Spojrzałam na niego zdziwiona i próbowałam telepatycznie mu przekazać, że ma przestać! Że siedzi tu jego dziewczyna, jego rodzina i moja mama. To naprawdę nie był odpowiedni moment, aby mówić takie rzeczy.
  - O co ci chodzi? - burknął Antonio.
  - Właśnie, Isco. Daj oświadczyć się bratu! - powiedział ich ojciec, klepiąc go po plecach.
- Ale ja ją kocham! Ona nie może wyjść za Antonio po tym wszystkim co nas łączyło! - o mało nie zakrztusiłam się własną śliną. Teraz mu się przypomniało?!
  - Jakim wszystkim? O co tu chodzi? - starszy Alarcon zerwał się na równe nogi i spojrzał wyczekująco na brata. Francisco zamilkł, a ja zaczęłam płakać. Wiedziałam, że to koniec.
  - Lili, powiedz coś - szepnęła moja mama, a ja nie potrafiłam jej spojrzeć w oczy. Nikomu nie potrafiłam spojrzeć w oczy. Jak mogłam to zrobić?! Przez cały ten czas miałam nadzieje, że ta zdrada, że to wszystko nigdy nie ujrzy światła dziennego, jednak Isco.. Musiał wszystko zepsuć.
  - Przepraszam, Antonio.. To nie miało tak być. Nie chce zwalać na Francisco, bo to moja wina. To wszystko moja wina - płakałam, wstając z kanapy. Chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść i być sama, bo zawiodłam wszystkich, a najbardziej Antonio, który stał i kręcił głową. Nie mógł w to uwierzyć.
  - To jakieś wariatkowo - usłyszałam głos Olivii.
  - Wynoś się stąd - powiedział do mnie Antonio, a ja skierowałam się w stronę korytarza. - I ty też! - krzyknął. Zapewne było to do Isco, który coś tam zaczął mu tłumaczyć. Nie słyszałam, bo coraz bardziej szlochałam. Zabrałam swój płaszcz i wybiegłam z domu Alarconów. Nie zatrzymywałam się ani nie obracałam. Nie zważałam też na krzyki swojej mamy, która wybiegła za mną. W końcu nie miałam sił i upadłam na jednym z chodników, więc dogoniła mnie. Bez słowa przytuliła mnie i pocałowała w czoło.
  - Będzie dobrze, Lili. Obiecuje ci to - szepnęła.
  - Chciałabym w to wierzyć.
  Pomogła mi wstać i udałyśmy się do siebie. Mama przygotowała mi ciepłą kąpiel i przez ten cały czas towarzyszyła mi w łazience. Nie odzywała się, nie prosiła o wyjaśnienia.. Wiedziała, że jeśli będę gotowa, to sama jej wszystko opowiem, a przecież miałam o czym.

  Następnego dnia obudziłam się z potwornym bólem głowy. Od razu więc wstałam i udałam się do łazienki, gdzie spojrzałam w lustro. Moje oczy były spuchnięte od płaczu, a twarz blada jak ściana. Nie miałam na nic ochoty, nawet na prysznic, więc lekko opryskałam twarz wodą i udałam się do kuchni, gdzie mama szykowała się do pracy. Niestety nie mogła zostać w domu, bo szpital pracował nawet w święta.
  - Uszykowałam ci jedzenie na dzisiaj i zostawiłam w lodówce - powiedziała, stawiając przede mną kubek z kawą. - Wypij. Dobrze ci to zrobi - ucałowała mnie w czoło.
  - Nie mam ochoty. Pójdę się położyć.
  - Lili.. Zdaje sobie sprawę, że jest ci ciężko, jednak Antonio należą się jakieś wyjaśnienia.
  - Myślisz, że on będzie chciał ze mną rozmawiać? - spojrzałam na nią, a ona skinęła głową. Uśmiechnęła się do przepraszająco i już wiedziałam, co zrobiła. - Mamo! Dlaczego to zrobiłaś? Nie jestem jeszcze gotowa!
  - Byłaś gotowa na zdradę, to teraz to wszystko naprawisz - powiedziała, zmieniając ton. Wiem, że chciała dobrze, tylko ja nie miałam jeszcze odwagi spojrzeć Antonio w oczy. Bo niby co mu miałam powiedzieć? Że regularnie sypiałam z jego bratem? I to z mojej inicjatywy? Nigdy!
  - On mi tego nie wybaczy.
  - Wiem, Lili - położyła swoją dłoń na moim ramieniu i cicho westchnęła. Potępiała moje zachowanie, jednak nadal była moją matką i zdawała sobie sprawę, że teraz mam tylko ją. - Antonio będzie koło dwunastej.
  - Ok - skinęłam głową i wlepiłam wzrok w biały obrusek, którym przykryty był stół. Usłyszałam, jak drzwi się zamykają, więc zostałam sama. Postanowiłam wrócić na górę i wziąć szybki prysznic. Muszę się ogarnąć, bo mama ma rację.. Antonio zasługuje chociaż na wyjaśnienia.

_ _ _

Z lekkim spóźnieniem, ale jestem..
W mojej głowie ten rozdział wyglądał zupełnie inaczej, ale wyszło coś takiego. I tak, nadal jest to mój ulubiony rozdział :) Chyba każdy na to czekał. 



12 komentarzy:

  1. Rany, ale nieprzyjemna sytuacja i to jeszcze w Święta. ;-;
    Isco mógł się ugryźć w język, choć z drugiej strony nie dziwię mu się, że powiedział prawdę. Niemniej jednak nie zazdroszczę Lili. Miał to być piękny dzień, a zamienił się w istne piekło. Mam nadzieję, że później sobie z Antonio to wszystko wyjaśnią.
    Bardzo fajny rozdział, czekam na dalszy rozwój sytuacji, bo zapowiada się naprawdę ciekawie. :)

    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam również do mnie:
    http://nunca-te-dajares.blogspot.com/ :))

    OdpowiedzUsuń
  2. O JAK JA LUBIĘ JAK SIĘ DZIEJE ;D
    Jednak może nie aż tak, bo cholernie szkoda mi Antka... ;c Trzeba go koniecznie pocieszyć! Wszystko wyszło na jaw i nawet nie chcę wiedzieć co się działo w tym domu jak ona wyszła! Musiało być nieciekawie...
    Szybko pisz kolejny rozdział, bo czekam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie myślałam, że akurat w święta,ale no... NARESZCIE POKAZAŁ SIĘ TEN PRAWDZIWY ISCO XDDD Antonio jej tego nie wybaczy, wszyscy to wiedzą, hahaha. ale też bym nie umiała... zapewne Francisco wkroczy na poważnie do akcji...:)
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Trafiłam na Twoje opowiadanie całkiem przypadkiem i bardzo się z tego cieszę. Czasem nawet lepiej jest trafić na coś później, bo zawsze można przeczytać kilka rozdziałów od razu.
    Isco namieszał strasznie wyznając podczas świąt, co łączyło go z Lili. Współczuję dziewczynie, bo kocha Antonio, ale też na pewno czuje coś do Isco. Beznadziejna sytuacja.. XD Liczę, że teraz rozkręci się jeszcze bardziej wątek Isco&Lili i czekam na kontynuację. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam, czekałam i teraz już wcale się tak nie cieszę :( Biedny Antonio... Isco mógł się ugryźć w język i nie mówić tego w takim momencie! Eh, Ci mężczyźni. Zero wyczucia xd
    Podejrzewam, że rozmowa Lili z Antonio nie będzie zbyt radosna. Jestem ciekawa jak się to dalej potoczy :D
    No nic, czekam dalej! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojejkuuu!
    Tutaj są już święta! Ja też chcę! ;c
    Ale nie... ja muszę czekać, ech...
    Szkoda mi Antonio... I to jeszcze w święta Isco puścił parę... Masakra. ;/
    Swoją drogą, Isco zaczyna się nam rozpędzać. Coś czuję, że zobaczymy jeszcze wiele odsłon tego bohatera, także czekam niecierpliwie!
    Buźka. ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma to jak rozwalić całe święta. Elegancko, jak cholera. To im się udało. Szkoda mi Antonio. Nie wyobrażam sobie nawet co on przeżywa. A co do wyjaśnień... Jak najbardziej mu się należą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem :)
    No wreszcie!
    Czekałam na tą chwilę od dłuższego czasu! Nareszcie moja prośba została wysłuchana.
    Na 100% to mój ulubiony rozdział :)
    Isco przyznał że kocha Lili i ciekawe co potoczy się dalej, bo to że ich poróżniła nie ulega najmniejszej wątpliwości.
    Nurtuję mnie co będzie działo się w następnych rozdziałach, więc wyczekuję następnego!
    Weny i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Boże! To jest niesamowite!
    Rozdział cudowny. Nie mogę doczekać się spotkania Antonio i Lili. Ciekawe jak potoczy się ich rozmowa.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę oraz przepraszam za kiepski komentarz i za taki poślizg czasowy. Mam nadzieję,że mi wybaczysz.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to możliwe, że najpiękniejszy dzień w życiu Lili stał się jednocześnie najgorszym dniem?
    Dlaczego Isco to zrobił?
    Tak naprawdę możemy zadać także pytanie, dlaczego Lili nie wyznała Antonio prawdy wcześniej?
    Ach... Namieszało się nieco..
    Zacznę od początku, choć w głowie mam mętlik.
    Ta cała Olivia... Tak bardzo mnie irytuje, że nie jestem tego w stanie opisać. Isco przez ostatni czas dostrzegał tylko swoją nową dziewczynę, a kiedy jego brat oświadcza się Lili, jemu przypomniało się o wszystkim, co ich łączyło? No, to jakaś parodia!
    Dlaczego nie mógł trzymać jęzora za zębami? Tak długo to ukrywał, nie mógł po prostu o tym zapomnieć? Ale jednocześnie, czy Lili nie mogła się do tego przyznać wcześniej? Być może wszystko wyglądałoby teraz inaczej? Nie byłoby łez, rozpaczy i złamanego serca?
    Mama naszej bohaterki ma rację. Musi pogadać z Antonio.
    Nie mogę uwierzyć, że zakończyłaś teraz! W tym momencie... Ja nie wytrzymam! :D Antonio ma zjawić się o 12, a Ty kończysz? Jak możesz?! :D
    Czekam! ♥
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem przeszczęśliwa, że trafiłam przypadkowo na Twojego bloga. To była jedna z lepszych decyzji ostatnio, bo to jest GENIALNE! <3 Zakochałam się w każdym rozdziale, które pochłonęłam w jeden wieczór. Z jednej strony dobrze, że wpadłam dopiero teraz bo mogłam przeczytać na raz i nie czekałam długo na następny rozdział. Z nadzieją czytałam ten rozdział, że będę już wiedzieć co będzie dalej, a tu nagle nie ma następnego rozdziału :c Więc czekam z niecierpliwością na następny!
    Co do treści... jestem pod wrażeniem tego jak piszesz. Czasami człowiek znajdzie jakieś opowiadanie, bohaterowie wyglądają super, szablon ok, prolog też obiecująco brzmi, ale z każdym nastęnym przeczytanym akapitem człowiek się zawodzi. Na szczęście w Twoim przypadku nie było o tym mowy. Piszesz świetnie, lekko, spójnie, wszystko jest idealnie. <3
    Przez wszystkie rozdziały zastanawiałam się kogo mi bardziej żal, Antonio, Isco czy Lili. I w sumie nie wiem, bo z jednej strony Antonio musiał przeżyć szok dowiadując się, że jego ukochana zdradzała go z jego bratem. Z drugiej Isco, który znalazł się w kuriozalnej sytuacji. Zakochać się w dziewczynie brata? Masakra. A Lili? Ta to dopiero musi mieć mętlik w głowie. Przez wspólnie spędzany czas z Isco w Madrycie strasznie się do niego zbliżyła. No i stało się :) Takie życie, teraz musi tylko zdecydować kogo tak naprawdę kocha. Jednak wydaje mi się, że jednak młodszego z braci. A co do Olivi, w pewnym momencie, gdy Isco zabrał ją ze sobą na Gran Derbi pomyślałam, że poznał jakąś laskę z którą umówił się, że będzie udawać jego dziewczynę żeby mama z ojcem się uspokoili i już nie drążyli jego ciągłych romansów, a z drugiej strony żeby wzbudzić zazdrość u Lili. Ale jak Olivia pojawiła się w Maladze na święta to jednak zmieniłam zdanie, chociaż po tym co Isco odwalił to już sama nie wiem... Rozwiejesz moje wątpliwości? :)
    A co do tego rozdziału, naprawdę się nie dziwię Isco i temu jak zareagował, chyba też bym tak zrobiła. Przecież ją kocha. Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży.
    Przepraszam Cię za ten wywód, ale musiałam wyrzucić z siebie wszystkie odczucia po przeczytaniu tego DZIEŁA! I chyba przez Ciebie straciłam wiarę w swoje umiejętności... :<
    Będę czekać z niecierpliwością na nowy rozdział. Jakbyś mogła mnie informować o nowościach na gg: 33745152 ;)

    Ps. W wolnej chwili zapraszam do siebie:
    - Nowość -> http://nothing-happens-ff.blogspot.com/
    - Xavi i Jordi -> http://autumn-leaves-ff.blogspot.com/
    - Bartra i Isco, razem ze sueños -> http://el-amor-aqui-y-ahora.blogspot.com/
    Serdecznie zapraszam! <3
    Pozdrawiam,
    Ines ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj, kochana!
    Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Jestem tutaj dopiero teraz, ale wszystko nadrobiłam.
    Rozdziały świetny. Kocham to opowiadanie, twój styl pisania i ogólnie wszystko :)
    Nasza główna bohaterka naprawdę bardzo mnie irytuje. Ja nie rozumiem, jak ona mogłaby przyjąć te oświadczyny, skoro żyła w kłamstwie. Przespała się z jego bratem! Miała rację, że to wszystko jej wina, chociaż nie do końca no, ale..
    Isco... Mimo tego, że go lubię i mi go szkoda, to mam do niego żal, że powiedział prawdę, tylko dlatego, że nie chciał, żeby Lili przyjęła oświadczyny. Ja rozumiem, że ją kocha no, ale... Antonio to jego brat.
    Antonio... Tak bardzo mi go szkoda. Zraniły go dwie osoby, którego chyba znaczyły dla niego najwięcej. Jestem ciekawa, jak sobie z tym wszystkim poradzi.

    Pozdrawiam,
    Anahi

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams