12.11.2015

rozdział szósty

  Dni, które spędziłam z Antonio w Londynie na zawsze pozostaną w moim sercu. Nie sądziłam, że aż tak brakuje mi ukochanego w codziennym życiu. To właśnie z nim powinnam mieszkać, a nie z jego młodszym bratem.. Jednak życie jest jakie jest i nic nie możemy poradzić. Antonio ma w Maladze pracę i obiecał Francisco, że pomoże mu przy sklepie. Wiem, że nie lubił łamać obietnic, dlatego nie naciskałam na niego. Gdyby się tutaj przeprowadził.. Oboje musielibyśmy poszukać pracy i znaleźć małe mieszkanko dla siebie. Biorąc pod uwagę to, że ja jeszcze studiuje, to i tak spędzalibyśmy mało czasu razem.
  Zaparzyłam świeżej kawy dla siebie i dla Isco, który właśnie brał prysznic. Jego śpiew dało się usłyszeć aż tutaj i w sumie nie dziwiłam się, że nikogo nie ma.. Strasznie fałszuje i czasem nie można tego słuchać. Wyłożyłam na talerz kanapki oraz pokrojone owoce. Tylko to jadał na śniadania. No może czasami skusił się na płatki z mlekiem, ale musiał mieć wtedy naprawdę dobry dzień.
  - Lili, nie wiem co bym bez ciebie zrobił. Dziękuje, że wysprzątałaś dom - usłyszałam jego głos. Schodził właśnie w samym ręczniku po schodach. O tak, dzięki Isco. Teraz nie będę mogła odwrócić od ciebie wzroku, chociaż nie powinnam! - Wiesz, że mama by dostała szału - zaśmiał się, dołączając do mnie.
  - Na pewno dostało by się też mnie - mruknęłam, przeżuwając kanapkę. Dziś wieczorem cała rodzina Alarconów miała przyjechać na jutrzejsze Gran Derbi. Dlatego wysprzątałam dom, zaopatrzyłam lodówkę i inne takie duperele. Maria nie lubiła, kiedy po domu rzucały się brudne rzeczy, a u nas to prawie codzienność.
  - Jutro chyba zagram.
  - Oo, to super! - szczerze się ucieszyłam. Isco był dla mnie najlepszym piłkarzem na świecie i uważałam, że jest naprawdę utalentowany.
  - James ma znów problemy z kostką, więc wypadnie na mnie.
  -  Nie powinno tak być. Zasługujesz na pierwszy skład! Nieważne czy James ma kontuzję czy nie!
  - Trener uważa inaczej - westchnął cicho, upijając łyka kawy.
  - Nie lubię go - warknęłam. Isco uśmiechnął się pod nosem. - Myślę, że twoi rodzice i Antonio też nie.
  - W przeciwieństwie do ciebie oni znają się na piłce.
  - Dla nich też jesteś najlepszy, Isco - pogłaskałam go po nagim ramieniu. Od razu poczułam te głupie motylki w brzuchu i ciepło, które zawładnęło całym moim ciałem. - Może powinieneś pomyśleć o przeprowadzce?
  - Coraz częściej o tym myślę, tylko wiesz.. Będę musiał nauczyć się języka, nowe otoczenie, nowi koledzy. To dużo zmian.
  - Ale nie będziesz sam. Masz wspaniałą rodzinę, która zawsze będzie cię wspierać - uśmiechnęłam się do niego. - Pomyśl o tym wszystkim. W przyszłym roku wyjazd na Euro. Chcesz jechać, prawda?
  - Chce - skinął głową.
  - Tak myślałam - dopiłam swoją kawę i wstałam od stołu. Zostawiłam naczynie w zlewie i odwróciłam się do Francisco. - Mogę liczyć na podwózkę?
  - Zawsze - zaśmiał się pod nosem.
  - To leć się ubrać, a ja tu ogarnę.
   Ubranie się zajęło mu zaledwie pięć minut, bo był na dole szybciej niż ja poradziłam sobie ze zmywaniem. Postanowiłam to zostawić i ruszyć za Alarconem. Szybko umyłam ręce, nałożyłam na siebie płaszcz i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz.
  - Jak wrócisz, to ogarnij kuchnię, bo ja nie zdążyłam - powiedziałam, kiedy zajęłam miejsce obok niego. - Nie chce, aby mama od razu nas zwyzywała.
  - Dobra - zaśmiał się pod nosem i odpalił. Wyjechaliśmy z posesji i ruszyliśmy w stronę mojej uczelni. Isco skupił się na drodze, a ja wybierałam piosenkę w radiu. - Ej, zostaw to!
  - Znudził mi się już Enrique - przekręciłam oczami.
  - Ale ja go lubię - złapał mnie za dłoń i znów to samo. Znów poczułam te przechodzące mnie dreszcze przez całe ciało.. Tak nie powinno być.
  - Dobra, to niech zostanie - poddałam się. Nie chciałam się z nim kłócić, bo wiedziałam, że i tak wygra. Jego spojrzenie sprawiało, że i tak się godziłam na wszystko. No prawie.. Bo przez ostatnie kilka tygodni pokazałam, że mam silną wolę.

  W sobotę wieczorem rodzice, ja i Antonio siedzieliśmy już na stadionie w koszulkach Isco z numerem 22. Obok nas siedziała drobna blondynka, która co chwilę na nas zerkała. Dziwnym faktem również miała na sobie koszulkę Alarcona, co mnie zaciekawiło. W mojej głowie zaczynały pojawiać się scenariusze.. Czy to może nowa ''miłość'' Isco lub po prostu zbieg okoliczności? Jednak tu siedziały same rodziny lub partnerki piłkarzy. Musi być coś na rzeczy.
  W czasie przerwy udałam się do baru. Zachciało mi się pić, więc postanowiłam pójść po herbatę. Dziwnym trafem tuż za mną pojawiła się tajemnicza blondynka. Czułam jej wzrok na sobie i miałam ochotę się odwrócić. Jednak postanowiłam, że nie będę się nią przejmować. Odebrałam swoją herbatę i miałam wracać na miejsce, kiedy zaczepiała mnie właśnie ta dziewczyna.
  - Ty jesteś Lili, tak? - zapytała, uśmiechając się lekko. Skinęłam niepewnie głową, posyłając jej pytające spojrzenie. - Isco dużo o tobie mówi. O Antonio również.
  - A ty to kto? - spytałam lekko podirytowana. Czułam się zazdrosna. Byłam zazdrosna, chociaż niedaleko nas siedział mój chłopak.
  - Jestem Olivia. Francisco nic o mnie nie wspominał?
  - On nie wspomina o swoich przygodach - mruknęłam z ironią.
  - Nazywa mnie trochę inaczej.
  - Naprawdę? I dlatego nigdy o tobie nie wspomniał? - posłałam jej fałszywy uśmieszek. - Ach! Już wiem. Nic dla niego znaczysz - dodałam, wymijając ją. Z szerokim uśmiechem wróciłam do Antonio. Właśnie rozmawiał z ojcem, ale kiedy przyszłam, zamilkli.
  - Kto to jest, kochanie? - wskazał na tajemniczą blondynkę.
  - Nikt ważny - mruknęłam cicho. - Chcesz trochę herbaty na rozgrzanie?
  - Chętnie! - odparł z uśmiechem, a ja podałam mu parujące naczynie.
  Przez całą drugą połowę znów czułam na sobie wzrok Olivii. Wiem, że nie zachowałam się odpowiednio, ale jej słowa.. Miałam nadzieje, że to jakaś psychofanka i tylko sobie zmyśla! Isco nie mógłby kogoś mieć.. Znaczy się mógł, ale na pewno by mi powiedział.
  Real Madryt minimalnie wygrał z Barceloną. To była tylko jedna bramka. Jeden magiczny strzał, który należał do Isco. Tak jak mówiłam: jest najlepszy.
  Po meczu rozradowany Alarcon zaprosił nas wszystkich na kolację. Zdziwiliśmy się, kiedy powiedział, że chce, abyśmy kogoś poznali. I że to jest naprawdę dla niego ważne. Obawiałam się, że może przedstawić nam blondynkę, która mogła mówić prawdę. Przez całą drogę do restauracji strasznie się denerwowałam. Chciałam już być na miejscu i dowiedzieć się kim jest tajemnicza postać.
  Antonio pomógł wyjść mi z taksówki i udaliśmy się razem do restauracji, którą wskazał nam jego młodszy brat. Rodzice pojechali razem z nim i kimś, kogo tak bardzo chce nam przedstawić. Z mojej twarzy znikł uśmiech, kiedy zobaczyłam siedzącą obok niego blondynkę. Miałam ochotę odwrócić się i wyjść.
  - W końcu jesteście - powiedział uradowany Francisco. - Czekamy tylko na was.
  - W Madrycie taksówki są takie powolne - przewrócił oczami Anotnio i odsunął mi krzesło przy stoliku. - Ale już jesteśmy, więc możemy zaczynać - posłał bratu znaczące spojrzenie.
  - A więc.. Chciałbym, abyście poznali kogoś szczególnego.. Kogoś, kto w ostatnich tygodniach sprawia, że chce się żyć - powiedział poważnym tonem, ściskając dłoń dziewczyny. - To Olivia.
  - Miło mi państwa poznać - odparła lekko speszona. Rodzice Alarcon uśmiechnęli się serdecznie i miło ją przywitali. Mogłam to przewidzieć. Zawsze chcieli porządnej dziewczyny dla Isco, a ta cała Olivia taka właśnie się wydaje.
  - Cieszę się, że mój syn w końcu znalazł odpowiednią dziewczynę dla siebie - powiedziała Maria. Ciągle się uśmiechała, a Antonio kopał mnie znacząco pod stołem. Oboje mieliśmy ubaw z tej sytuacji, bo wiedzieliśmy, jak jego mama reaguje na dziewczyny Isco.
  - Gwarantuje ci, że jeszcze będziesz go miała dość - zaśmiał się mój ukochany. - I nas przy okazji też. Prawda, kochanie? - spojrzał na mnie, a ja lekko skinęłam głową.
  - Na pewno nie, chociaż Lili nie jest najmilszą osobą na świecie - powiedziała blondynka z przyklejonym uśmiechem na twarzy. Wszyscy spojrzeli na nią znacząco i dało się wyczuć gęstniejącą atmosferę.
  - Może złożymy zamówienie - powiedział Isco, aby zmienić temat. Ruchem ręki zawołał kelnera, który kilka sekund później był przy naszym stoliku. Starannie zapisał nasze zamówienie w małym notesiku i po chwili wrócił z czerwonym winem. Nalał wszystkim i życzył miłego wieczoru. 
  Zdążyłam wypić prawie trzy kieliszka wina, kiedy dotarły do nas talerze z jedzeniem. Przez ten cały czas nie odzywałam się do nikogo. Cały czas mówiła Olivia, Maria i mój chłopak. Francisco co chwilę spoglądał na mnie i stał się milczący. Czyżby jego nowa partnerka zepsuła mu humor? Szkoda, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie. 
  - Antonio, możemy już jechać? - zapytałam cicho. Skinął głową na znak zrozumienia i zamówił dla nas taksówkę. 
  - Już jedziecie? Szkoda - powiedziała mama. 
  - Jestem zmęczona. Muszę odpocząć, bo jutro czeka mnie mnóstwo nauki - posłałam rodzicom Alarconów przepraszający uśmiech i z pomocą Antonio wstałam z krzesła. - Do jutra - dodałam, nie obdarzając nawet spojrzeniem Isco oraz jego towarzyszki. 
  Wspólna kąpiel z starszym Alarconem trochę mnie uspokoiła. Przypomniałam sobie, że blondynka to nie moja sprawa. Że Isco to nie moja sprawa. Może umawiać się z kim chce i kiedy chce. Mnie to nie powinno obchodzić. Ale niestety obchodziło i w tym tkwił mój problem. 
  Szybko zasnęłam w ramionach Antonio, jednak obudziłam się, kiedy Isco wrócił razem z rodzicami. Nadsłuchiwałam czy nie ma jeszcze z nimi Olivii, ale nie usłyszałam jej głosu. Dzięki Bogu. Zarzuciłam na siebie cienki szlafroczek i skierowałam się na dół. 
  - Pewnie cię obudziliśmy, Lili. Przepraszam za tych facetów i ich śmiech - Maria zgromiła wzrokiem męża i syna. Paco uśmiechnął się do mnie przepraszająco i razem z Marią skierował się w stronę swojego pokoju. 
  - Przyszłam się tylko napić - mruknęłam, kiedy zauważyłam pytający wzrok Francisco. Oparł się o blat w kuchni i ciągle milczał. - Dobranoc - powiedziałam, ale kiedy miałam postawić pierwszy krok Isco złapał mnie za dłoń. 
  - Dlaczego to robisz? - zapytał szeptem. Stanęłam w bezruchu i spojrzałam na niego.
  - Niby co robię? 
  - Zaczynam układać sobie życie, a ty jesteś zazdrosna. I nie mów, że nie, bo widzę - lekko się zaśmiał. 
  - Zrobiłeś to specjalnie? Przyprowadziłeś ją, aby zrobić mi na złość? - spojrzałam mu w oczy. Milczał. - Więc posłuchaj.. Mało obchodzą mnie twoje panienki. Na górze czeka na mnie facet mojego życia, a ty jesteś dla mnie tylko jego bratem. Nic dla mnie nie znaczysz - uśmiechnęłam się triumfalnie. 
  - Okej - skinąłeś smutno głową i puściłeś moją dłoń. - Dobranoc. 
  - Dobranoc.
  Kłamałam.

_ _ _ 

Chciałabym napisać, że to mój ulubiony rozdział, ale to następny nim będzie, więc powiem tylko, że ten bardzo mi się podoba :D Mam nadzieje, że Wam również. Ostatnio jest coraz mniej komentarzy :(

Rozdział miał pojawić się jutro, ale w piątek wybieram się na Listy do M. 2, więc niestety nie dam rady. Myślę, że to nie problem :) Myślałam, że Isco zagra w meczach reprezentacji, ale niestety ma kontuzję, więc mam naprawdę kiepski humor :(

Isco pokazuje 9 szwów, które wylądowały na jego głowie po meczu z PSG :D
Twardy chłopak :D

9 komentarzy:

  1. Po raz pierwszy jestem na czas! :D Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy! ^^
    Ten rozdział Ci się podoba?
    ...
    NIC DZIWNEGO, BO MNIE TEŻ! :D
    Szczerze mówiąc nie polubiłam Olivii.. To zapewne zabrzmi bardzo dziwnie, bo to Lili była dla niej niemiła, ale jakoś... pierwsze wrażenie tej dziewczyny dla mnie nie było najlepsze.
    OK. Lili zachowała się jak mała dziewczynka. Była zazdrosna. I to widać na pierwszy rzut oka. Ale jednak komentarz Olivii, że Lili nie należy do najmilszych osób przelał szalę goryczy..
    Tak bronię tej naszej bohaterki, ale w głębi serca wiem, że robi źle. Być może niecelowo, bo serce - nie sługa, ale jednak mimo wszystko bardzo ją lubię.
    Isco ma rację. Ona jest o niego zazdrosna i nijak nie idzie tego ukryć. Ona chciałaby się tego wyzbyć i również nijak nie może.
    Chciałaby, żeby w jej głowie był tylko Antonio, ale również jest to niemożliwe. Stara się. Była na wspaniałym wyjeździe ze swoim ukochanym, ale jednak to, co łączy ją z Isco jest zbyt silne..
    Nie wiem czy mam się cieszyć czy nie...
    Nie wiem komu mam kibicować...
    A najważniejsze jest to, że nie wiem, co wymyślisz dalej. :)
    Dlatego jestem mega ciekawa i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. :*
    Buziaki! :*
    PS. Udanego seansu! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze jakoś tak szkoda mi Isco w tym rozdziale... Taki biedny, mały, zagubiony chłopiec, a Lili to mnie zdenerwowała. Sama nie weźmie, ale komuś też nie da! Zdecydowałaby się w końcu. Raz jest tak bardzo za Antonio, a później Isco, Isco. Jeden albo drugi kochana! :D
    Rozdział też bardzo mi się podobał, ale to chyba jak każdy ;p Wciąż czekam na punkt kulminacyjny! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ! Już nie mogę się doczekać następnego ... :) Rewelacja ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ugh! Ależ Lilka mnie wkurzyła, no! ;o
    Nie lubię takiej postawy w ludziach. Wręcz nienawidzę... Niechże się wreszcie zdecyduje, a nie odstawia takie coś! ;P Antonio albo Isco... Jeden z dwóch...
    Natomiast ten, o którym przed momentem wspomniałam- Isco. Szkoda mi go. ;/
    Genialny rozdział! ♥
    Buźka. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie myślałam, że wciśniesz tu jeszcze jakąś dziewczynę dla Isco! :D No, ale musi być ciekawie, prawda? :D
    Jeżeli chodzi o kolejny rozdział to również nie mogę się go doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem :)
    Przepraszam, że dopiero dziś.
    Fantastyczny rozdział! Bardzo mi się podoba :) Skoro twierdzisz, iż następny Ci się podoba, to ja już nie mogę się doczekać :)
    Lili zazdrośnica. Można ją wyczuć na kilometr i nawet jak powiedziała Isco kłamstwo, on nie powinien jej wierzyć. Aktorką jest niezłą, trzeba jej to przyznać.
    Olivia kompletnie nieprzypadła mi do gusty, nie polubiłam jej :D
    Czekamy niecierpliwie na sobotę! Derby!
    Do kolejnego :)
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgodzę się z Tobą ten rozdział jest naprawdę świetny! Zresztą tak jak i poprzednie.
    Ciekawie to wszystko wymyśliłaś. Widać, że Lili zrobiła się zazdrosna o nową dziewczynę Isco, której zresztą od razu nie polubiłam. Niemniej jednak w takiej sytuacji najbardziej jest mi żal Antonio, który naprawdę jest dobry dla Lili, a ta nadal nie może się zdecydować, którego kocha, bo to doskonale widać.
    Pozdrawiam i czekam na następny. :))

    OdpowiedzUsuń
  8. aaaa, zazdrosna Lili!! tyle na to czekałam *.*
    ale sobie wybrał lochę ten Francisco :v szybko ją rzuci xd ciekawe, kiedy Lili uświadomi sobie, że to nie Antonio, a Isco jest dla niej odpowiedni...:)
    czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no... Konkretnie jest zazdrosna. To widać i w ogóle. Więc jednak to całkiem pokręcona sytuacja. Huh...

    OdpowiedzUsuń

Template made by Robyn Gleams