Pierwsze dwa dni w tygodniu były dla mnie zawsze najcięższe, ponieważ od samego rana miałam zajęcia prawie do 18 lub 19, więc kiedy wracałam do domu miałam ochotę na kolację i długą kąpiel. Zazwyczaj jeszcze musiałam sprzątać i robić nam pranie, bo Isco to okropny bałaganiarz. Na dodatek czasem przyprowadzał sobie jakieś panienki i musiałam znosić ich towarzystwo. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to nie mój dom, więc staram się nie okazywać mojej złości, ale dziś byłam zmęczona i chciałam po prostu odpocząć.
W domu panował istny hałas, bo muzyka była pogłośniona na full, a Isco z swoją koleżanką flirtowali i nie wiadomo co wyprawiali na kanapie w salonie. Podeszłam do wieży, zgasiłam ją i stanęłam przed kanapą. Obydwoje dopiero po chwili zauważyli, że ktoś im przerwał.
- Lili, co ty robisz? - krzyknął Alarcon, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Wróciłam do domu i chciałabym odpocząć - odpowiedziałam spokojnie. Kompanka Alarcona wyglądała na zdziwioną i co chwilę spoglądała na niego, a później na mnie.
- Isco, kto to jest? - zapytała, a ja wybuchłam śmiechem. To pytanie pojawiało się zawsze.
- Jestem jego dziewczyną, więc zabieraj stąd swoje plastikowe cycki i swój plastikowy tyłek! - próbowałam udawać zazdrosną dziewczynę, a Isco patrzył na mnie zdziwiony. Nawet nie protestował, tylko pozwolił, aby jego towarzyszka w pośpiechu opuściła dom. Nie odezwał się słowem, po prostu patrzył.
- Kto by pomyślał, że jesteś o mnie zazdrosna - powiedział, kiedy zostaliśmy sami. Zaśmiałam się pod nosem, bo nie tak to miało wyglądać. Przecież ja nie jestem o niego zazdrosna..
- Nie schlebiaj sobie.
- A jednak. Ciekawe jakby zareagował Antonio, gdyby nas zobaczył.. Czy by się wści..
- Zamknij się! - krzyknęłam. Nie wyobrażałam sobie, że Antonio mógłby kiedykolwiek się o nas dowiedzieć. Nawet nie chciałam o tym myśleć. - I nigdy więcej o tym nie wspominaj, rozumiesz?!
- Lili, nie denerwuj się tak. Ja też nie chciałbym, aby on się o tym dowiedział - powiedział spokojnie. - To mój jedyny brat, który od zawsze mi radzi i pomaga. Nie chce go zranić.
- No to dobrze, chociaż w tym się zgadzamy - szepnęłam i usiadłam na kanapie, a on od razu obok mnie.
- Ale coś musimy z tym zrobić, wiesz? - popatrzyłam na niego. Uśmiechnął się lekko i patrzył przed siebie. - Isco? - dodałam po chwili.
- Jeśli powiedziałbym ci, czego bym chciał, to na pewno spakowałabyś walizki.
- Jak to? - zmarszczyłam brwi.
- Nie mówmy już o tym. Obiecuje ci, że zrobię wszystko, aby już do niczego między nami nie doszło, bo chce dla was jak najlepiej, ale nie wyprowadzaj się, proszę - mówił cicho, jakby mnie o to naprawdę prosił, jakby mu zależał, abym tutaj została.
- Jeśli tak na pewno będzie, to zostanę - powiedziałam.
- Cieszę się - spojrzał na mnie i chwilę milczał, a później przybliżył. - Ale muszę to zrobić po raz ostatni - wyszeptał i wpił się w moje usta..
Muszę przyznać, że nasz układ wychodził nam coraz lepiej. Nadal spędzaliśmy razem sporo czasu, ale traktując się jak przyjaciele, a nie potencjalni kochankowie. Razem przygotowywaliśmy posiłki, chodziliśmy na zakupy, a ostatnio wyskoczyłam nawet na jego mecz. Udało mu się strzelił bramkę i przez całą drogę do domu mówił tylko o tym. Miałam z niego niezły ubaw.
Na szczęście w ten weekend nie musiałam wracać do domu, bo Antonio zapowiedział, że nas odwiedzi. Bardzo się ucieszyłam, bo moje znajome z roku chciały poznać tajemniczego Antonio. Dlatego w sobotę po meczu mieliśmy iść do klubu razem z nimi i ich partnerami.
Francisco w piątek wieczorem pojechał na zgrupowanie, a ja czekałam na mojego ukochanego w domu, gotując dla niego romantyczną kolację. Na samym środku salonu przygotowałam dla nas mały stolik i również sama się wystroiłam. Zawsze to on się starał, aby było romantycznie i miło, a teraz to on przyjeżdża do mnie, więc nie chciałam odstawać. Miałam na sobie sukienkę w kolorze krwistej czerwieni i czarne, wysokie szpilki. Z włosów zaplotłam warkocza i byłam gotowa.
Kiedy usłyszałam dzwonek o mało nie spadłam z krzesła. Dokonałam jeszcze kilka poprawek w swoim wyglądzie w przedpokoju w lustrze i mogłam otworzyć drzwi.
- Wow, czy to to, Lili? - zapytał Antonio, jak mnie ujrzał. Patrzył na mnie z podziwem.
- Tak, to ja. Wejdź - otworzyłam szerzej drzwi, a on od razu mnie do siebie przyciągnął.
- Cudownie wyglądasz, kochanie - wyszeptał mi do ucha.
- Nie słodź, dobra? - spojrzałam na niego ze śmiechem. - Lepiej chodź do salonu, bo kolacja czeka.
- A co dopiero zrobiłaś?
- Twoje ulubione danie - uśmiechnęłam się.
- Ale mam wspaniałą dziewczynę. Wszyscy mi ciebie zazdroszczą.
- Ciekawe kto taki - spojrzałam na niego, a on zrobił głupią minę. - Tylko mi nie mów, że Ruben i Javi, bo ci nie uwierzę. Oni mnie nienawidzę - dodałam po chwili.
- Nieprawda! Oni po prostu woleliby, abym był sam.
- I balował z nimi co noc, robiąc głupoty - dokończyłam. - Mają już 30 lat, a nadal głupoty w głowie.
- Jednak to są moi przyjaciele i wiesz, że nie lubię się z nimi kłócić - usiadł przy stole.
- Rozumiem to - skinęłam głową i położyłam dwa talerze na stole. Jeden dla Antonio, a drugi dla mnie. Usiadłam naprzeciwko niego i zaczęliśmy jeść.
- Zapomniałaś o czymś - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. - A wino? - dodał ze śmiechem.
- O nie! Wiesz, że mam słabą głowę i nie mogę pić - zaśmiałam się cicho. O tak, jeśli za dużo wypije, to zaczynam gadać głupoty i robić jeszcze głupsze rzeczy. Antonio na pewno o tym wie, więc chce to wykorzystać.
- Jeden kieliszek!
- Nie potrafię się tobie oprzeć.. - wymamrotałam po cichu, a Antonio się roześmiał. Sięgnął po jedną butelkę wina, które stały na komodzie niedaleko nas. Trzeba przyznać, że jego młodszy braciszek ma sporą kolekcję. - Ale jeśli mnie i upijesz i wykorzystasz, to po tobie! - zamachałam mu palcem przed nosem.
- Obiecuje być grzeczny - odparł z tajemniczym uśmieszkiem na ustach.
Kiedy talerze były już puste, to przenieśliśmy się na kanapę, gdzie było wygodniej. Włączyliśmy nastrojową muzykę i siedzieliśmy wtuleni w siebie. Tego mi właśnie brakowało. Brakowało mi jego bliskości, zapachu, dotyku.. Wiedziałam, że jego ramiona są moim miejscem, a nie jego brata. Teraz wiedziałam, ze wszystkie noce z Francisco były błędem.
- Nalej mi jeszcze - podałam mu swój pusty kieliszek.
- Czy to ty, Lili? - roześmiał się, ale napełnił go do pełna.
- Tak - pokiwałam twierdząco głową. - Jestem z tobą, więc nic mi się nie stanie.
- To prawda - chciał mnie pocałować, ale odwróciłam się i przez przypadek wylałam na jego koszulę całą zawartość kieliszka. Czerwona plama wyglądała pięknie na śnieżnobiałej koszuli. Maria nas zabije, to pewne.
- Kochanie, przepraszam - próbowałam powstrzymać śmiech, bo jego mina mówiła wszystko. Wydawał się być zły, ale wiedziałam, że tylko udaje. Pewnie też z trudem powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
- Mama nas zabije - powiedział poważnym tonem, a ja tylko pokiwałam głową.
- Zdejmuj to szybko - ponagliłam go. - Może uda nam się coś z tym zrobić - pomogłam mu z rozpinaniem małych guziczków.
- Ja mam jednak lepszy pomysł - mruknął z uśmiechem Antonio, ścigając i rzucając w kąt koszule. - Kupimy nową i mama w ogóle się nie zorientuje - dodał, przybliżając swoją twarz do mojej.
- Anotnio.. Co ty ro.. - chciałam dokończyć, ale on zamknął mi usta pocałunkiem. W sumie sama tego chciałam. Nie widzieliśmy się tydzień, a to przecież długo. Można powiedzieć, że zdecydowanie za długo.
Następnego dnia obudziły mnie pocałunki Antonio. Całował moje odkryte ramię przy okazji lekko drapiąc je swoim kilkudniowym zarostem. Uśmiechnęłam się szeroko i delikatnie przekręciłam tak, że miałam teraz jego twarz nad sobą.
- Dzień dobry - szepnęłam zadowolona. Schylił się i delikatnie ucałował mnie w czoło. Zawsze potrafił być taki czuły i miły, zupełnie inny od Isco. Skarciłam się właśnie w myślach, że ich porównuje. Przecież mam zapomnieć o wszystkim, co mnie z nim łączyło. To był tylko seks.
- Gdybym mógł, to wcale bym nie wstawał, ale młody byłby zawiedziony, że nie przyszedłem na mecz.
- Myślę, że jemu to raczej obojętne - mruknęłam z uśmiechem. - Na pewno będzie jakaś jego panienka.
- Ma z tym przystopować, bo mama z nim rozmawiała. Prawie płakała, więc zdał sobie sprawę, że czas się opamiętać - zaśmiał się pod nosem. Wydaje mi się, że chyba on sam nie wierzył w nagłą przemianę swojego braciszka. - I wiesz co?
- Hmm? - spojrzałam na niego.
- Wydaje mi się, że Isco się zakochał.
- Zakochał? - o mało się nie zakrztusiłam. - Każda jego dziewczyna jest na jedną noc, nic więcej. Jakby miał się zakochać?
- A może nie trzeba ze sobą sypiać, aby się zakochać, co?
- Chodźmy na śniadanie. Nie mam ochoty na ciągłe rozmowy o twoim bracie, z którym mieszkam. Uwierz, że on czasem potrafi być męczący - zaśmiałam się nerwowo i wstałam z łóżka. Narzuciłam na siebie szlafrok i wyszłam z pokoju.
Zaczynało się robić niezręcznie z tym wszystkim. Miałam ochotę wrócić tam i powiedzieć mu o wszystkim, aby nie męczyć się już dłużej, ale nie mogłam. Nie chciałam go ranić, chociaż już to dawno zrobiłam. Jednak on o tym nie wiedział. Poza tym dogadałam się z Francisco, że to już koniec i sprawa zamknięta.
- Nadal tu jesteś? - zapytał Antonio, który właśnie wyszedł z mojej sypialni.
- Jakoś tak - wyszczerzyłam się i ruszyłam w stronę schodów. Antonio szedł tuż za mną.
- Będziemy mieli dużo sprzątania - powiedział, kiedy zeszliśmy na dół.
- Nie martw się, ja się tym zajmę - machnęłam ręką. - W końcu i tak tylko ja tu sprzątam.
- Isco cię wykorzystuje? Jeśli tak, to pogadam z nim.
- Daj spokój - spojrzałam na niego. - Mieszkam tu zupełnie za darmo, więc chociaż tak mogę się odwdzięczyć, prawda? On i tak większość czasu spędza w ośrodku treningowym i nie za bardzo jest co sprzątać.
- Masz rację - skinął głową i zajrzał do lodówki. Na szczęście była pełna, bo wczoraj po zajęciach zrobiłam z Francisco zakupy. - Co jemy?
- Obojętnie - rzuciłam i zabrałam się za sprzątanie, a Antonio za ranny posiłek.
Po śniadaniu i kilku godzinach odpoczynku udaliśmy się na Santiago Bernabeu. W loży czekała już na nas Carol, moja przyjaciółka i partnerka jednego z piłkarzy. Towarzyszył jej oczywiście ich synek - Jese Junior, który był największym słodziakiem na świecie. Uwielbiam go.
- Cześć, przystojniaczku! - podeszłam do niego i ucałowałam go w policzki, które natychmiast się zaróżowiły. Mały wstydniś z niego był.
- Ma dziś ciężki dzień, więc uważaj - poinformowała nas jego mama.
- To na pewno twoja wina - zachichotałam i ucałowałam ją w oba policzki. - Caroline, poznaj mojego wyśnionego księcia z bajki. To jest Antonio - uśmiechnęłam się szeroko.
- Miło mi poznać - ucałował ją.
- Mnie również. Taki przystojniak! - puściła do mnie oczko.
- A ty nie jesteś czasem zaręczona, co?
- To nie oznacza, że nie mogę patrzeć na innych.
- Kobiety - westchnął tylko Antonio. - Siadamy? Zaraz się zacznie.
- Tak, jasne! - rozsiedliśmy się wygodnie i czekaliśmy aż mecz się zacznie. I w końcu piłkarze wyszli na boisko.
- Mam nadzieje, że nie jesteś zła, że zaprosiłam Isco na naszą małą imprezę po meczu.. W końcu to jego brat, nie? - zapytała mnie po cichu Carol, a ja tylko zaklęłam w myślach. No to dopiero będzie..
_ _ _
Drugi rozdział do waszej dyspozycji. Oby się spodobał :)
Jeśli nie dotarłam jeszcze do waszych blogów - nie martwcie się! Jestem w trakcie czytania i na pewno przybędę z komentarzem.
Do napisania!
Już jestem i powiem,że rozdział wyszedł Ci wręcz cudownie.
OdpowiedzUsuńSkąd w Tobie tyle talentu?
Tak jak już wspomniałam, rozdział genialny.
Coś mi się wydaję,że Isco zakochał się w Lili i to dlatego nie chce żeby ona się wyprowadziła i również dlatego postanowił przerwać te ich nienormalne relacje.
Antonio pewnie niedługo się dowie o ich sekrecie, bo prawda prędzej czy później wyjdzie na jaw.
Nie mogę doczekać się tej imprezy. Jestem ogromnie ciekawa co się na niej wydarzy.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz.
Buziaki. ❤
Jak Ty to robisz? :o Masz niesamowity talent. Piszesz tak wspaniale i ciekawie, że aż Ci zazdroszczę. ♥ Od samego początku czytałam powyższy rozdział z ogromną ciekawością, byłam jakby zahipnotyzowana. Postawiłaś poprzeczkę bardzo, bardzo wysoko i podołałaś. :)) Gratuluję! ♥
OdpowiedzUsuńAch ta Lili...
Zachciało mi się śmiać, gdy Lili weszła do mieszkania i przerwała Isco oraz jego przyjaciółce to, co mieli zamiar zrobić. :P Nie wiem czy dobrze mi się wydaje, ale mam jakieś przeczucia, że nasza bohaterka czuje coś do brata swojego partnera. I obawiam się, że nie jest to tylko pociąg fizyczny. Podoba mi się, że Isco chce postarać się, by między nimi zapanowała tylko przyjaźń. Cieszę się, że nie jest z tych ludzi, którzy podstępnie wykorzystują partnerki swoich braci, nie patrząc na to, jak ranią tym swoich bliskich.
Odwiedziny Antonio i spędzona z nim noc... To dla Lili była zapewne miła odmiana oraz odskocznia od problemu wiążącego się z jego bratem.
Ten moment z winem... Ach - elektryzująco. :D
Jednakże było mi przykro, kiedy niemal na każdym korku w głowie Lili był Isco. Wszędzie szukała porównania do jego osoby. A wyznanie Antonio, odnośnie tego, iż jego brat się zakochał zmroziło mi krew w żyłach. Czyżby to nasza główna bohaterka i dziewczyna jego brata była tą, która skradła serce Isco? :o
Oj wydaje mi się, że ta dwójka mimo wszystko nie będzie potrafiła trzymać się od siebie z daleka..
I ciekawi mnie to, co będzie działo się na imprezie...
Czekam na kolejny! ♥
Buziaki! :*
No witam! ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny, fenomenalny rozdział, Kochana! ;D
Z rozdziału na rozdział rozkręcasz się coraz bardziej. Z Twoim talentem i wyobraźnią jestem pewna, że to opowiadanie na długo zapadnie mi w pamięci! ;))
Starania Isco są godne podziwu i uznania, przynajmniej w moich oczach. Stara się, stara, lecz co z tego wyjdzie? Nie jestem pewna czy to wyjdzie...
Na dodatek Isco się zakochał! ;oo Tylko... która to jest tą szczęśliwą wybranką? o.O Szczerze mówiąc, nie mam jakiś podejrzeń. Muszę czekać na rozwój dalszych wydarzeń. ;)
Buźka. ;*
SWIETNY!!!
OdpowiedzUsuńIsco się zakochał, bo czasem układ bez uczuć samoistnie zmienia się w coś, gdzie nagle coś więcej wkręca się przypadkiem. I serio, Isco na imprezie więc będzie ciekawie... :)
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńNo, no, no Kochana rozdział świetny! Nie mogłam się go doczekać, po przeczytaniu poprzedniego, w końcu jest!
Nie umiem do końca rozgryźć Isco. Czyżby rzeczywiście się zakochał? No nie wiem już sama.
Lili ma temperament, nie znałam jej od tej strony. Perfekcyjnie wygoniła z domu panienkę naszego piłkarza :)
Ten ostatni raz, kiedy wpił się w usta Lili dla mnie na swój sposób, był strasznie uroczy.
Antonio... nie mogę wyjść z podziwu, co do jego charakteru. Jaki jest kochany... Pozazdrościć.
Ta impreza nie powiem, strasznie mnie zaciekawiła.
Czekam na kolejny!
Buziaki ;**
cóż, jestem mobilnie, ale czuje, iż muszę to napisać już teraz. porwał mnie ten rozdział, nawet nie zorientowałam się kiedy dotarłam do końca, naprawdę świetny.;) do kolejnego, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńOczywiste, że rozdział świetny - bo było dużo Antka, a zaczynam go baardzo lubić! :D
OdpowiedzUsuńTo normalne, że dziewczynę męczy ta relacja z Isco.. Nie grają fair wobec starszego Alarcona i to rani ;(
Czekam na kolejny rozdział!
W końcu dotarłam! Przepraszam, że teraz, ale takie mi się zaległości we wszystkim porobiły, że nie mogłam się odnaleźć.
OdpowiedzUsuńTak patrzę na poprzednie komentarze, gdzie wszyscy piszą "świetne", "świetne" i ja chciałabym być bardziej oryginalna i napisać coś innego, ale cóż... No rodział po prostu jest świetny. Do akcji wkroczył Antonio i choć wolałabym drugiego z braci, to ten również przypadł mi do gustu :D No, no, opowiadanie zaczyna się rozkręcać, co mnie baaaardzo cieszy!
Czekam na kolejny i życzę weny! xx
Wiem, jak to jest z zaległościami w roku szkolnym i całkowicie Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały! Przez cały miałam ochotę przewinąć w dół i dowiedzieć się, czy ona palnie po 'pijaku' o jej romansie z Isco, czy też nie. Bardzo, bardzo ciekawi mnie dalszy rozwój wydarzeń.
Antonio niby taki idealny, ale mogę się założyć, że swoje za uszami także ma. Niemniej jednak z całego serducha kibicuję Isco i liczę na rozwój tego wszystkiego w dalszych częściach ♥
Nie wiem, co jeszcze tutaj napisać. Tworzysz po prostu genialnie i chyba nic dodawać nie trzeba.
Także czekam na następny rozdział i pozdrawiam ;*
suenos
__________
runaway-with-my-love.blogspot.com
you-make-up-a-half-of-the-whole-iker.blogspot.com
o Jesusie Navasie, się zaraz porobi :o coś tak czuję xd
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny i rozwianie mych wątpliwości *.* :D