W piątek po zajęciach od razu udałam się na stacje kolejową, aby jak najszybciej dostać się do Malagi. Tęskniłam za domem, za mamą i co najważniejsze - za Antonio. Najbardziej tęskniłam właśnie w piątki, bo wiedziałam, że wieczorem będzie na mnie czekał z uśmiechem na ustach.
Kupiłam bilet u przesympatycznej pani konduktor i wygodnie rozsiadłam się w pociągu. Dlaczego akurat ten środek lokomocji wybieram? Mam dobre połączenie i jest tanio, więc w sam raz na kieszeń młodej studentki. Wsadziłam do uszu słuchawki, by przy piosenkach El Barrio wracać do domu.
Po niecałych dwóch godzin pociąg się zatrzymał i mogłam kierować się w stronę wyjścia. Oczywiście zdążyłam dostać już kilka wiadomości od Antonio, gdzie jestem, bo mnie nie widzi i że nie może się doczekać, kiedy mnie zobaczy. Stał w tym samym miejscu, co zawsze i szeroko się do mnie uśmiechał. Momentalnie w moim brzuchu pojawiło się stado motyli, chociaż jesteśmy ze sobą już kilka lat.
Poznałam Antonio Alarcona, kiedy miałam 17 lat, a on 24. Na początku wydawało mi się, że taka różnica wieku jest nie do pokonania, ale po wielu trudnościach udało nam się stworzyć prawdziwy związek. Teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia.
Jednak od połowy września wszystko się zmieniło i oszukuje jego oraz siebie. Zdecydowałam się na studia i nigdy nie ukrywałam, że marzyłam o studiowaniu w Madrycie, więc musiałam się przeprowadzić. Antonio porozmawiał ze swoim młodszym bratem, znanym piłkarzem Realu Madryt; i zamieszkałam u niego. Francisco znałam od dawna, ale dopiero teraz mogłam go tak naprawdę poznać, bo spędzaliśmy ze sobą prawie każdy dzień. Pewnego wieczoru zbliżyliśmy się do siebie i tak zostało po dzień dzisiejszy. Najgorsze jest to, że nie potrafię tego przerwać.
- Tęskniłem - usłyszałam głos Antonio, który podszedł i mocno mnie przytulił. - I chyba cię nie puszczę już do tego Madrytu!
- Albo po prostu pojedziesz tam ze mną, co? - uśmiechnęłam się, cmokając go lekko w usta.
- Wiesz, że nie mogę. Obiecałem Francisco, że zajmę się sklepem i nie chce go zawieść.
- Tak.. - mruknęłam cicho.
- Ale obiecał, że szybko kogoś znajdziemy. Najlepiej, aby był to ktoś zaufany.
- Jesteś pewny, że on na pewno kogoś szuka? - spojrzałam na niego.
- Sama wiesz, że jest zapracowany. Kochanie, dajmy mu trochę czasu - pocałował mnie w czoło. - Idziemy? - wskazał na samochód, a ja pokiwałam głową. Już chciałam rzucić komentarz, że ciekawe czy on się tak zajmuje, ale ugryzłam się w język.. Nie powinnam rzucać uszczypliwych komentarzy w takiej sytuacji.
Kilka minut później byliśmy pod domem rodziców Alarcon. Starszy z braci nadal z nimi mieszkał, bo uważał, że to wygodne i poza tym jest bardzo rodzinny. Marię o raz Paco znam od dawna, więc czułam się tam prawie jak u siebie. Ja i tak mieszkam z mamą, która pracuje do późna, więc jutro z rana pojadę do naszego przytulnego mieszkanka.
- Gdyby nasz młodszy syn brał przykład z Antonio, to już dawno byłby z porządną dziewczyną, a nie - usłyszałam Marie, kiedy pojawiliśmy się w domu. Przez drzwi widziałam, że trzymała w dłoni gazetę i rozmawiała z mężem. - A tak to co? Co chwilę inna! I to wszystko w gazetach. On chyba chce, abym zawału dostała!
- Nie denerwuj się głupstwami - odparł Paco.
- To są dla ciebie głupstwa? Wczoraj jakaś Victoria, dzisiaj Tessa! I kto jeszcze, co? - mówiła, a ja dodałam w myślach: Lili. Gdyby tylko wiedzieli..
- Jest młody i daj spokój. Nie przejmuj się, ale jeśli chcesz to z nim porozmawiam.
- I to jak najszybciej!
- Dzień Dobry - odezwałam się, kiedy weszliśmy już do salonu.
- Dzieci! - rodzicielka Antonio wstała i od razu mnie wyściskała. - Dobrze, że jesteście. Kolację zrobiłam - uśmiechnęła się.
- Może w czymś pomóc? - zapytałam.
- Daj spokój - machnęła ręką. - Jak będzie gotowe, to was zawołam, a tak to sobie posiedźcie z tatą.
- Co znów zbroił? - zapytał Antonio i usiadł na kanapę, a ja tuż obok niego. Wzięłam do ręki gazetę, gdzie na pierwszej stronie był Francisco, który obściskiwał jakąś blondynkę. Może to dziwne, ale przez sekundę poczułam lekkie ukłucie, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że przecież mam obok siebie wspaniałego faceta, który na dodatek jest jego bratem.
- Mama za bardzo przeżywa, a to przecież tylko młodzieńcze wygłupy. Chyba pamiętasz swoje, co? - zaśmiał się ich ojciec.
- Tato!
- No co? Też był z ciebie niegrzeczny chłopiec.
- Tak? To ja chętnie posłucham - zainteresowałam się. - Bo zawsze jest wyróżniany, jako ten starszy i mądrzejszy.
- Tato, tobie już podziękujemy! - wykrzyknął Antonio, a jego ojciec wstał ze śmiechem i wyszedł z pokoju. Prawdopodobnie dołączył do swojej małżonki.
- Swoją drogą, to nie wiedziałem, że z mojego braciszka taki lovelas - zaśmiał się mój ukochany. - Przyprowadza te kobiety do domu?
- Tak, czasem - skinęłam głową. - Muszę przyznać, że czasem psuje jego schadzki - dodałam ze śmiechem.
- Jak to?
- One myślą, że jestem jego dziewczyną!
- No tak. Na szczęście to nie jest prawdą - uśmiechnął się, a ja pogłaskałam go po policzku i cmoknęłam w usta.
- Na szczęście nie - mruknęłam.
- Dzieci, chodźcie na kolacje - zawołała nas Maria.
- Idziemy? Ja jestem głodny jak wilk! W sklepie nikt mnie nie dokarmia - zrobił smutną minkę.
- Obiecuje, że jutro ci coś przyniosę. Posprzątam w domu i przyjdę do ciebie z ciepłym obiadkiem.
- I to mi się podoba - puścił do mnie oczko i oboje wstaliśmy z kanapy. Skierowaliśmy się do kuchni, gdzie przy stole siedzieli już rodzice Antonio.
Cały sobotni poranek spędziłam z mamą na sprzątaniu naszego mieszkanka. Mama przez cały tydzień ciężko pracowała, więc weekendy miała wolne i wtedy się widywałyśmy. Sobotnie sprzątnie było naszym rytuałem, puszczałyśmy głośno muzykę i sprzątałyśmy, co chwilę przekrzykując się i wybuchając śmiechem. Później ugotowałam obiad i poszłam do Antonio, jak mu obiecałam. W sklepie trochę mu pomogłam, bo rzeczywiście panował tam spory ruch. Mieli nosa co do tego biznesu. Wieczorem wybraliśmy się do klubu z jego przyjaciółmi oraz ich drugimi połówkami. Bawiłam się świetnie chociaż co chwilę odbierałam głupie wiadomości od Francisco, który w ogóle nie rozumiał, że jestem z jego bratem i nie za bardzo mam ochotę z nim prowadzić konwersacji.
- Hej, co się dzieje? - zapytał Antonio, kiedy stałam oparta o ścianę i stukałam nerwowo w ekran telefonu.
- Koleżanka z roku nie może zrozumieć, że mam weekend i nie myślę o notatkach - odparłam nerwowo, siląc się na uśmiech.
- Czy ja mam sobie z nią porozmawiać? - zaśmiał się.
- Poradzę sobie - cmoknęłam go w policzek. - Przyniesiesz mi coś do picia?
- Jasne - skinął głową i po chwili zginął w tłumie. Natychmiast wybrałam numer Isco i czekałam aż odbierze.
- Halo? Dzwonisz, więc domyślam się, że impreza z moim braciszkiem nie jest zbytnio udana.
- Dzwonię, aby ci powiedzieć, że nie życzę sobie, abyś do mnie wypisywał! Nie zapominaj, że jestem dziewczyną twojego brata - powiedziałam twardo.
- Oj Lili.. W ogóle nie mogę cię rozgryźć - zaśmiał się ironicznie. - Raz tak, później inaczej.
- Daj mi spokój! - rzuciłam i od razu się rozłączyłam. Tuż za mną pojawił się Antonio z szklanką kolorowego napoju.
- Co tak ostro? Ta koleżanka to jakaś namolna musi być, co?
- Nic mi nie mów - jęknęłam i zabrałam od niego szklankę. - Dziękuje za drinka.
- Dla ciebie wszystko - puścił oczko. - Idziemy do reszty? - wskazał głową na lożę.
- Jasne.
Około trzeciej w nocy wszyscy zaczęliśmy odczuwać zmęczenie. Antonio oraz ja tradycyjnie udaliśmy się do jego domu, gdzie panowała już cisza. Rodzice na pewno już spali. Wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka, gdzie leżał już Antonio. Wtuliłam się w niego i próbowałam zasnąć, ale kiedy zamykałam oczy pojawiała się uśmiechnięta twarz Francisco. Wiedziałam, że to nie tak powinno być, bo obok mnie spał mój chłopak, który na dodatek jest jego bratem, ale.. No właśnie. Sama się wplątałam w taką sytuację i teraz sama będę musiała znaleźć rozwiązanie.
Wieczornym pociągiem w niedziele kierowałam się do stolicy. Głupio było mi jechać do Francisco po naszej wczorajszej rozmowie, a raczej wymianie zdań, ale miałam tam wszystkie swoje rzeczy. Chcąc czy nie, musiałam tam pojechać.
Wyszukałam klucze w torebce, bo byłam pewna, że Francisco po meczu poszedł z kolegami do klubu, ale zdziwiłam się, bo drzwi były otwarte. W domu panowała też cisza, więc Isco nie tylko zrezygnował z imprezy, ale również z towarzystwa. Zamknęłam drzwi za sobą i skierowałam się w stronę schodów, jednak w połowie drogi zatrzymał mnie piłkarz.
- Późno wróciłaś - powiedział, a ja spojrzałam w jego stronę. Siedział przy stole w kuchni i coś jadł.
- Twoi rodzice robili grilla, więc zostałam.
- I udało się rodzinne spotkanko? - prychnął pod nosem. Miałam to zignorować, ale znów coś tam zamamrotał pod nosem.
- Mówiłeś coś? - przystanęłam.
- Może tak, a może nie.
- Nie rozumiem, dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły.
- A ty dla mnie jesteś miła? Nieładnie jest się rozłączać, kiedy się z kimś rozmawia, prawda? - popatrzył na mnie.
- Byłam z moim chłopakiem na imprezie.
- To mój brat - nadal na mnie patrzył.
- I właśnie dlatego to jest takie popieprzone. Nie możemy już ze sobą sypiać, Isco!
- Mówiłaś to już kilka razy - powiedział całkowicie spokojnie. No tak, taką rozmowę mieliśmy prawie co tydzień, kiedy wracałam od Antonio, a później było to samo. I niestety muszę przyznać, że czasem było to z mojej inicjatywy.
- Więc skoro ja nie potrafię się powstrzymać, to może ty mógłbyś to zrobić dla swojego brata?
- Masz rację - pokiwał głową. - Mój brat nie zasłużył na takie traktowanie. Pójdę się już położyć - dodał, wstając z krzesła. - Dobrej nocy - przystanął koło mnie i ucałował mnie w czoło.
_ _ _
Cześć!
Rozdział numer jeden oddany do waszej dyspozycji. Mam nadzieje, że się spodoba, bo ja teraz tylko przeczytałam go na szybko. Miałam ciężki dzień w pracy ;/
Jak zauważycie uczucia Lili są tak pokręcone, że sama ich nie rozumie i nie wie co robić :D To zamierzone!
PS. Spodziewaliście się takiego rozwiązania czy to dla was zaskoczenie? :D
PS2. Antonio naprawdę prowadzi sklep Isco w ich rodzinnym mieście:
Prawda, że jest przystojny?! ♥♥ |
Okej, więc melduję się ;))
OdpowiedzUsuńLila zachowuje się fatalnie, ugh. Isco wcale nie jest lepszy. Żeby robić sobie takie schadzki za plecami Antonio? Nieładnie, oj nieładnie!!
Polubiłam starszego Alarcona w tym opowiadaniu. Jest taki... Jednocześnie dziecinny i dojrzalszy xd Nigdy nawet nie wiedziałam, ze tak się da;)) Za to Isco to kretyn, choć pewnie, znając Ciebie i Twoje opowiadania, zrobisz nam z niego ideał ;>
Rozdział cudowny, naprawdę! Nie masz się czym martwić.
Czym prędzej czekam na kolejny, bo bardzo mnie zaciekawiłaś.
Pozdrawiam! ;*
suenos
__________
runaway-with-my-love.blogspot.com
you-make-up-a-half-of-the-whole-iker.blogspot.com
Praca to zuooo! Też właśnie wróciłam i jestem padnięta...
OdpowiedzUsuńNie ma to jak mieć dwóch braci naraz xdd Oj nieładnie, Lili, nieładnie! Biedny Antek nic nie wie co się wyrabia w Madrycie i przez to jest mi go bardzo szkoda!
Jestem ciekawa czy oni coś z tym zrobią czy jednak nadal będą ranić Bogu winnego starszego Alarcona!
Czekam na kolejny rozdział!
Witaj! ;*
OdpowiedzUsuńLila oraz Isco normalnie mnie rozbrajają. Zachowują się po prostu tak, że nie mam słów, aby ich opisać. :)) Ale to dobrze! Lubię opowiadania z takimi bohaterami, którzy wzbudzają jakieś tam kontrowersje! ;D
Szkoda mi Antonio. To wszystko w Madrycie dzieje się bez jego wiedzy. :)
Kim się zauroczyłam? Ach, starszy Alarcona! ;D Świetnie wykreowany bohater, świetnie! :]
Czekam na następny!
Buźka. ;*
świetne!!! ♥
OdpowiedzUsuńEj, no nie! Jak brat może coś takiego robić bratu! No jak? Jestem wielce oburzona. Ale ignorując oburzenie to rozdział dobry. Isco, to Isco... dziwnie, ale mnie nie zachwyca. Zdecydowanym faworytem jest Antonio. Oj tak.
OdpowiedzUsuńJakoś mam nadzieję, że wszystko ułoży się z sensem. A gdzieś w głębi serca coś mi podpowiada, że z Isco byłby lepszy duet... Huh.
W końcu znalazłam czas na nadrobienie zaległości, więc jestem! I zostaję na dłużej.
OdpowiedzUsuńMimo że nie jestem mega fanką piłki nożnej i Realu Madryt, to czytać będę, bo bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz i historia zapowiada się na prawdę bardzo ciekawie.
Rozdział jest fenomenalny!
Jak Isco i Lila mogą robić coś takiego Antonio ? Przecież tak nie można.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
Pozdrawiam i przepraszam za krótki i mało treściwy komentarz, ale mam dużo zaległości, a do początku roku szkolnego chciałabym je nadrobić. Obiecuję poprawę przy kolejnym rozdziale.
Jakbyś mogła to informowałabyś mnie o nowościach ?
Buziaki. ;*
Okej, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam :D Że brat bratu takie coś robi?! Jak można, ja się pytam?! Oj Isco, Isco... Niedobry jesteś!
OdpowiedzUsuńCo do dziewczyny, to ja zupełnie ją rozumiem! No jak tu się oprzeć takiemu przystojniakowi? No jak? W sumie to dwóm...
Tak jak zapowiedział prolog, rozdział świetny i z całą pewnością stwierdzam, że kolejne również takie będą, więc dawaj mi tu dwójeczkę :D
xx
ojejciu... mam wrażenie, że Isco zadzwoni do Antonio i powie mu, że jego dziewczyna nie jest z nim do końca fair... a to źle się skończy :/
OdpowiedzUsuńw ogóle Francisco to taki pewniak, że o mamo XDDDDDDD
czekam na kolejny :*
Hej, cześć, witam! ;)
OdpowiedzUsuńAleż mnie zaintrygowałaś tą jedynką!
Antonio jest taki słodki, opiekuńczy, zakochany w swojej dziewczynie... Podoba mi się, że świata poza nią nie widzi. Dba o nią jak o coś najcenniejszego. Bardzo podoba mi się jego postać.
A co z Lili?
Troszkę mi smutno, że jest rozdarta pomiędzy dwójką facetów. I to braci. Do jednego czuje pociąg fizyczny, a drugiego kocha, tak? A może Francisco znaczy dla niej coś więcej? Jak inaczej wyjaśnić to, że wiele razy powtarzała mu, że to, co ich łączy musi natychmiast zostać zakończone, a następnie znowu lądowała z bratem swojego ukochanego w jednym łóżku?
Jestem chyba tak samo zdezorientowana i zagubiona jak ona.
Czekam na dwójkę! :)
Buziaki! :*
Przepraszam, że dopiero dziś. Ale wir 'szkoła' na nowo daje znać :(
OdpowiedzUsuńJedyneczka mnie oczarowała! Genialna!
Nie spodziewałam się, że Lili zdradza Antonio. Tym bardziej z Isco!
Jestem zaskoczona! Nie powiem, że nastawiłam się teraz do Lili negatywnie! Nie! Jakiś powód musiała mieć, skoro tak postąpiła.
Czekam na to co przyniosą kolejne rozdziały, może w końcu bardziej poznamy jej uczucia. Ja mam nadzieję, iż będzie o wiele więcej Isco :D Pomimo, iż rani swojego brata, bardzo go lubię!
Czekam na kolejny!
Buziaki ;**
ojeju, jedyne co na poczatku wręcz cisnie mi sie a usta po przeczytaniu tego rozdziału to dwa słowa - masz mnie! na pewno będe czytać. bardzo mi się spodobała jedynka, założę się, że kolejne rozdzialy również nas zaskoczą. nie mozna też nie dodać, że masz fajny styl jesli chodzi o pisanie ;)
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie tez podoba szablon ;)
pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
[http://te-quiero-para-siempre.blogspot.com]